piątek, 18 grudnia 2015

RECENZJA: InFidelis - Projekt.Kolberg




WYTWÓRNIA: Karrot Kommando
WYDANE: 18 września 2015

Rok Kolbergowski, podobnie jak Chopinowski cztery lata wcześniej przyniósł ogromną liczbę wydawnictw okolicznościowych. Jednych lepszych, reinterpretujących spuściznę wielkiego folklorysty, innych gorszych, obliczonych na dotację ministerialne. Mimo że wspomnienie największe polskiego zbieracza folkloru przypadło na rok 2014, to jeszcze i w tym roku ukazywały się wydawnictwa podejmujące dialog z dziełami Kolberga. W tym album InFidelis właśnie.

Zmierzyć się z tak ogromnym dziedzictwem jest niezwykle trudno. Można do niego podejść na kilka sposobów. Po pierwsze, skupić się na wybranym rejonie etnograficznym. Po drugie, na wybranym tańcu. Po trzecie, można melodie przenieść w XXI wiek. Po czwarte, wręcz przeciwnie – spróbować je zagrać tak, jakby mogły być usłyszane przez Kolberga. Wybory to trudne i za każdym stoją istotne przesłanki. Na co zdecydowały się Helena Matuszewska i Marta Sołek z InFidelis?

Na żadną z tych możliwości. Zapisane przez Kolberga melodie grają na rekonstruowanych ludowych instrumentach – fideli płockiej i suce biłgorajskiej. To mogłoby wskazywać na podejście tradycjonalistyczne, ale na szczęście tak nie jest. Helena i Marta łączą kilka melodii, nawet z różnych regionów, w jednym utworze. Motywy się przeplatają i przenikają. Choć przy pobieżnym słuchaniu można tego nie zauważyć, to aranżacje są bardzo zróżnicowane. Czasem transowe, hipnotyczne. Czasem perliste, skrzące się jak rosa na łące o poranku. Rozbiegane lub dostojne.

Na Projekt.Kolberg znalazło się ich trzynaście. Wszystkie nazwane tak, by tytuły oddawały ich charakter, a jednocześnie to uśmiech w stronę chodzonego, jednego z polskich ludowych tańców. Album rozwija się powoli, dopiero końcówka – „Żegnany” i „Gwizdany” – najmocniej pokazuje wyobraźnię i brawurę zespołu. Rezolutny „Gwizdany” to zdecydowanie najciekawszy moment płyty – przewija się tu nawet tradycja amerykańskiego folku. „Żegnany” i „Szlochany” z kolei swoiste wyciskacze łez z rzewnymi melodiami tak mocno kojarzącymi się z polską tradycją. Pozostałe utwory potrzebują więcej czasu. Nie popełnijcie tego samego błędu, co ja. Posłuchałem InFidelis pierwszy raz, jadąc do pracy i te wszystkie smaczki pouciekały.

Na szczęście Projekt.Kolberg to dobry album, ciekawy i świetnie zagrany, więc za drugim razem nie mogłem się od niego oderwać.

***

7

Michał Wieczorek

POLECAMY LEKTURĘ:
CZYNNIKI PIERWSZE: InFidelis - Projekt.Kolberg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.