Large Unit, fot. Dawid Laskowski/mat. prasowe |
Paal Nilssen-Love wsiada do samolotu Norwegiana lub innego SAS i ponownie przemierza Bałtyk. Tym razem w większym niż zazwyczaj składzie, bo wraz z przyjaciółmi z Large Unit. 2 i 3 listopada w Pardon, To Tu wystąpi naprawdę ogromna ilość Skandynawów.
Paala Nilssen-Love kojarzy się najczęściej z mniejszymi projektami, trzy-maksymalnie cztery osoby w studiu czy na scenie. I zawsze, ale to zawsze była to dobra muzyka. Oczywiście utalentowany norweski perkusista jednoczył siły w większych projektach, chociażby z Kenem Vandermarkiem czy Peterem Brötzmannem i także zawsze, ale to zawsze wypadało korzystnie. Tak masywnego zestawienia jak w przypadku Large Unit chyba jeszcze nie było. Nie było też, jak mi się wydaje, w Pardon, To Tu, choć scenę warszawskiego klubu zajmowały już równie wybitne zespoły. Cóż, taki urok tej miejscówki z Placu Grzybowskiego, że koncerty tam są po prostu w paszczkę.
Ale te dwa gigi 2 i 3 listopada na pewno zapiszą się w pamięci Pardon, To Tu.
Raz, że rozmach. A dwa, że świetna muzyka. Potwierdza to materiał wydany w ubiegłym roku, Erta Ale. W 2013 roku Paal Nilssen-Love postanowił, że to już czas, aby założyć własny, potężny ansambl. Jako członków wybrał młodych, ale perspektywicznych i utalentowanych muzyków z krajów nordyckich: Finlandii, Szwecji, Danii i oczywiście Norwegii. W całej dwunastce największą siłę przebicia (tego medialnego) mają zapewne jedynie Per Åke Holmlander, Klaus Holm czy Lasse Marhaug, który więcej do powiedzenia miał przy pierwszym wydawnictwie Large Unit, First Blow, i raczej w Warszawie go nie zobaczymy.
Pozostali muzycy to raczej melodia przyszłości, a dzięki wsparciu Paala wygląda na to, że ich impro-kariery mogą potoczyć się pozytywnie. A to za sprawą bardzo ciekawego rozwiązania, czyli podziału utworów i też występów podczas koncertów na mniejsze zestawienia instrumentalne, żeby w pełni wykorzystać ich brzmienie i budować odpowiednią narrację.
Erta Ale przygotowywano blisko dwanaście miesięcy. Muzycy zebrali kompozycje grane na żywo i w studiu, a materiał ukazał się w listopadzie ubiegłego roku. Wszystkie kompozycje rozpisał sam Paal, ale pozostała jedenastka muzyków idealnie pociągnęła temat, dodając do nich swoje muzyczne ja. Wyszło obłędnie i bezbłędnie, jeśli tak można mówić i pisać o muzyce improwizowanej, tak szczególnie narażonej na różnego rodzaju małe omyłki.
Ale te dwa gigi 2 i 3 listopada na pewno zapiszą się w pamięci Pardon, To Tu.
Raz, że rozmach. A dwa, że świetna muzyka. Potwierdza to materiał wydany w ubiegłym roku, Erta Ale. W 2013 roku Paal Nilssen-Love postanowił, że to już czas, aby założyć własny, potężny ansambl. Jako członków wybrał młodych, ale perspektywicznych i utalentowanych muzyków z krajów nordyckich: Finlandii, Szwecji, Danii i oczywiście Norwegii. W całej dwunastce największą siłę przebicia (tego medialnego) mają zapewne jedynie Per Åke Holmlander, Klaus Holm czy Lasse Marhaug, który więcej do powiedzenia miał przy pierwszym wydawnictwie Large Unit, First Blow, i raczej w Warszawie go nie zobaczymy.
Pozostali muzycy to raczej melodia przyszłości, a dzięki wsparciu Paala wygląda na to, że ich impro-kariery mogą potoczyć się pozytywnie. A to za sprawą bardzo ciekawego rozwiązania, czyli podziału utworów i też występów podczas koncertów na mniejsze zestawienia instrumentalne, żeby w pełni wykorzystać ich brzmienie i budować odpowiednią narrację.
Erta Ale przygotowywano blisko dwanaście miesięcy. Muzycy zebrali kompozycje grane na żywo i w studiu, a materiał ukazał się w listopadzie ubiegłego roku. Wszystkie kompozycje rozpisał sam Paal, ale pozostała jedenastka muzyków idealnie pociągnęła temat, dodając do nich swoje muzyczne ja. Wyszło obłędnie i bezbłędnie, jeśli tak można mówić i pisać o muzyce improwizowanej, tak szczególnie narażonej na różnego rodzaju małe omyłki.
Prawda, że wgniata w fotel/ziemię/sofę/niepotrzebne skreślić? Large Unit w pełni wykorzystali uroki i możliwości tak szerokiego składu i tak różnorodnego instrumentarium. Płytowy box (zawiera 3 x CD) to pozycja obowiązkowa dla każdego fana free-impro, a prawdziwe must-have dla miłośnika perkusji Nilssen-Love'a.
W czasach, kiedy to z Polski ludzie emigrują za pieniążkami do Norwegii fajnie, gdy ktoś ze Skandynawii wpada do nas pozarabiać. A że dodatkowo robi dobrą muzykę, a nie na przykład buduje drogi, to już kolejny dodatkowy plus.
Tych jest więcej niż internet zresztą pomieści, a najlepiej wybrać się na jeden (albo i oba, bo zapewne Large Unit nie powtórzą setów) koncert, który już 2 i 3 listopada w Pardon, To Tu.
***
Piotr Strzemieczny
Large Unit w Pardon, To Tu
2 i 3 listopada 2015
godzina: wkrótce
bilety: wkrótce
EVENT: K L I K! wkrótce
POLECAMY LEKTURĘ:
WYWIAD: „Licz na najlepsze, przygotuj się na najgorsze” - Paal Nilssen-Love | Large Unit
POLECAMY LEKTURĘ:
WYWIAD: „Licz na najlepsze, przygotuj się na najgorsze” - Paal Nilssen-Love | Large Unit
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.