wtorek, 1 września 2015

RECENZJA: Micromelancolié - Low Cakes




WYTWÓRNIA: BDTA
WYDANE: 17 maja 2015

Robert Skrzyński przyzwyczaił nas do czegoś, od czego od jakiegoś czasu próbuje nas odzwyczaić. I to dobry zabieg, bo Micromelancolié chyba w każdej odsłonie jest ciekawe.

Przez długi czas wydawnictwa sygnowane nazwą Micromelancolié kojarzyć się mogły z ogromną ilością szumów, trzasków i minimalizmu. Prostoty brzmieniowej ubarwianej przeszkadzajkami wybijającymi z tej ciągnącej się ambientowej melodyki, przerywanej drone'owymi wstawkami (które wstawkami częstokroć nie były). Kiedy ukazywała się IXORA, czyli wspólny projekt Skrzyńskiego i Gaap Kvlt, niewielu wiedziało, że to jeden z ostatnich podrygów w takiejże stylistyce i przy okazji - przynajmniej na tę chwilę - postawienie kropki nad i w tejże tematyce. Bo Low Cakes ukazuje producenta w innym świetle.

To nadal jest zabawa dźwiękami, budowanie muzycznych kolaży za pomocą przeróżnych sampli i odgłosów, flirtowanie z rytmiką i jednocześnie stylistyką. Ale Tym razem Micromelancolié zanurzył się w odmienne rejony, te części muzycznego świata, które dotychczas tak eksploatowane przez niego nie były. Bo z jednej strony otrzymujemy taneczne, ale i wstrzemięźliwe, tytułowe „Low Cakes”, z drugiej zaś popowo-balladowo-poważkowo-orientalno-hiphopowe „Tidal Flow”. Damski wokal uroczo zawodzi przy akompaniamencie i smyków, i hiphopowego bitu i sampli. To także niesamowity kocioł, rollercoaster gatunków zmieniający tematy z sekundy na sekundę, że nie wiadomo do końca, czego się tutaj trzymać. No i te sample śpiewu ptaków(?). „Morient” to z kolei odwołania do ambientowych zapędów Roberta Skrzyńskiego. Buczące syntezatory przez większą część trwania utworu nadają kompozycji charakteru, a nieregularna perkusja podnieca atmosferę. W końcówce Micromelancolié zahaczył o tribale, co sprawdziło się znakomicie.

Ale nie tylko końcowe fragmenty Low Cakes brzmią korzystnie. „Punkt” został zdominowany przez freak-hiphopową rytmikę (który to już raz?) i masę sampli (jak ten z odgłosem kieszeni z kasetowego decka?) czy to praktycznie całościowe spowolnienie, by za chwilę leniwie znowu wrócić do podstawowego tempa. „Plinth”? Kolejne udane nagranie Micromelancolié, znowu z rozciągniętymi synthami, dorzuconym damskim wokalem (męskim też, żeby nie było). I to też jest taki utwór-zastójka, niewiele się tutaj dzieje, raczej oparcie wszystkiego na wydłużonym ambientowym tle, które, co pokazuje następny indeks, a i parę jeszcze innych, idealnie podkreśla różnorodność oraz kontrast całego Low Cakes i tego, co dla BDTA zmajstrował Robert Skrzyński. 


***

7.5

Kacper Puchalski

POSŁUCHAJ LOW CAKES:



POLECAMY LEKTURĘ:
RECENZJA: IXORA - IXORA
CZYNNIKI PIERWSZE: IXORA - IXORA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.