Pięć
mocnych punktów festiwalowej soboty.
Też
nerwowo sprawdzacie już prognozy pogody, bo nie wiecie, czy wierzyć
tej wstawionej na Facebooku przez organizatorów festiwalu? Mamy
podobnie, chociaż kalosze i tak bierzemy, co i wam szczerze radzimy.
A na sobotę polecamy między innymi:
Goose
Kto
jeszcze pamięta o energetycznych Belgach, ręka do góry! My
pamiętamy i na pewno zameldujemy się pod Last Arena w piątek około
21. W końcu do ich „Black Gloves” przeskakaliśmy niejedną
domówkę w gimnazjum! Mimo że swój złoty okres mają już za sobą
(ostatni album zwyczajnie nie porywa), to możemy być pewni, że na
własnym podwórku na pewno nie zawiodą. I obyśmy się nie
rozczarowali!
LA
Priest
Tegoroczna
rewelacja ze stajni Domino to solowy projekt Samuela Dusta, członka
Late Of The Pier, które skradło nasze serca dobre 8 lat temu.
Debiutancki album Inji,
choć premierę miał ledwie 2 tygodnie temu, już opływa w
niekończące się zachwyty zarówno fanów, jak i mediów. Jeżeli
szukać podobieństw, to debiutancki materiał Samuela to nieco
oczyszczona z mocnej elektroniki wersja LOTP (chociaż z tego co
wiemy, na koncertach to prawdziwa petarda). Nieco dziwi wczesna pora
występu, lecz już nieraz przekonaliśmy się, że na Dour i o 15
pod sceną może być gęsty tłum. Zdecydowanie pozycja obowiązkowa!
Autechre
Z
legendami podobno się nie dyskutuje. One po prostu są i często
warto, a czasem zwyczajnie wypada je zobaczyć. Jeżeli chodzi o
Autechre, to wybieramy pierwszą z wymienionych opcji. Bo to
prawdziwi cesarze IDM-u, związani przez większość kariery z
wytwórnią WARP. Za jej pośrednictwem ukazał się ich ostatni
album Exai
z 2013 roku (i epka L-Event też), który wielu uważa za najlepszy
materiał Brytyjczyków od ładnych kilkunastu lat. Czy usłyszymy
coś nowego? Sprawdźcie sami!
MØ
Okrzyknięta
jedną z nadziei roku 2014 Karen Marie Ørsted w 2015 też daje radę.
Album No
Mythologies To Follow to
zbiór głośnych singli, w tym kawałka, któremu utalentowana Dunka
zawdzięcza chyba najwięcej – featuringowi z Diplo o enigmatycznym
tytule „XXX
88”.
Jeszcze więcej hałasu zrobiła ich kolejna współpraca –
wałkowane już do znudzenia przez wszystkich i wszędzie „Lean
On". Karen podobno nie oszczędza swoich fanów na koncertach,
serwując im bogaty set, zawierający też ciekawy cover (jaki –
nie będziemy zdradzali). Więc kto jeszcze nie widział – warto!
Black
Milk
Rap
na Dour Festival ma już długą historię i zawsze był jednym z
głównych wątków belgijskiej imprezy. Black Milk to, obok
Danny'ego Browna, kolejny reprezentant Detroit na 27. edycji
festiwalu. W tym roku wystąpił już w Warszawie, podczas drugiego
dnia Warsaw Challenge, gdzie razem z Nat Turner Band zrobili niezły
kocioł. To artysta, który stawia na różnorodność i z naprawdę
niezłym efektem miesza różne style, nie tylko hip–hopowe. Czym
zaskoczy nas tym razem?
***
Miłosz Karbowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.