wtorek, 26 maja 2015

RECENZJA: X-Navi:Et - Dead City Voice / Remix Project



WYTWÓRNIA: Instant Classic
WYDANE: 28 lutego 2015
KUP: sklep Instant Classic (CD)

O Dead City Voice / Remix Project Rafał Iwański opowiedział, razem zresztą z autorami remiksów, w Czynnikach pierwszych. Cała historia zaczyna się w ten oto wyznaczający zamysł wydawnictwa sposób: 


Koncepcja na skompletowanie albumu Dead City Voice / Remix Project zrodziła się jeszcze w momencie przygotowywania materiału na album Dead City Voice, wydanego w 2013 r. na winylu przez Eter Records i Zoharum) oraz na kasecie w Instant Classic. Każdemu zaproszonemu do projektu artyście wysyłałem odseparowane tracki, które składają się na dany numer. Sam decydowałem, komu jaki utwór najlepiej powierzyć, a każdy robił z nim co tylko chciał. Większość remiksujących wybierała tylko niektóre tracki - co dało ciekawy efekt, bo w rezultacie utwory zgromadzone na Remix Project są całkiem inne od oryginałów, mimo że mniej lub bardziej wyraźnie można usłyszeć oryginalne tracki. Każdy artysta zaproszony do projektu dał charakterystyczny dla siebie sound, emocje i atmosferę. Taki też był jeden z celów tego projektu z remiksami.

To mniej więcej kreuje otoczkę wydawnictwa, kreśli charakterystykę i tłumaczy podejście i X-Navi:Et, i Instant Classic. Czasem warto wrócić do starych nagrań. Starych nagrań odtworzonych na nowo. Za nie zabrali się naprawdę ciekawi artyści, bo Iwański zaprosił do współpracy Tomka Mirta, Kubę Ziołka (Stara Rzeka), Yannicka Francka, Pure'a, Rapoona oraz Z'EV-a. Stylistyczny kolaż wymienionych, w starciu z naprawdę ciekawym materiałem, jaki w 2013 roku przygotował X-Navi:Et, musiał stworzyć album wyjątkowy, fajnie traktujący oryginalne nagrania. 

Zaczyna się od industrialnego uderzenia Yannicka Francka, które zostało dwukrotnie rozciągnięte czasowo, w porównaniu z oryginalnym „1+1=1”. Belgijski producent zgrabnie zmodyfikował pierwotną wersję Iwańskiego, wrzucając ją w mroczniejsze, bardziej skondensowane harshami i drone'ami rejony, które sprawiają, że „1+1=1” stało się utworem dźwigającym ciężar trzasków i zmasowanych pogłosów. Melodyjność, która biła z oryginału, gdzieś została zatracona na rzecz pełnego transu, pozbawionego ludzkiego pierwiastka chłodu. 

Dobrą robotę wykonał także Pure. Uroczy, oparty na powtarzającym się w kółko, lekko new new age'owym motywie, który X-Navi:Et zmajstrował ze starego nagrania („pieśń zesłanych na Sybir za czasów carskich”) oryginał otrzymał nowe życie. Ambientowa melodia, powolne tempo, które zdaje się nie spieszyć, raczej płynie powoli własnym nurtem nadanym przez Petera Votavę. Tym, co odróżnia „Mutagenocidecadentia” z Remix Project od pierwotnej wersji, jest panująca w remixie, będąca zupełnie nie do opisania pustka bijąca z tego utworu. To już nie szamański trans, a niemalże samotny dryf Pure'a na bazie stworzonej (no, współtworzonej) przez Rafała Iwańskiego. Z mocnym, chaotycznym z jednej, a technicznym zakończeniem z drugiej strony. 

Blisko oryginału leży natomiast wersja Z'EV-a, jednak tym razem remiks wypada blado na tle kompozycji X-Navi:Et. Pierwotnie masywny utwór został przez Stefana Joela Weissera zbytnio ugładzony, zabierając tę niemal agresywną szorstkość Iwańskiego. Niemniej „Schizm” na Dead City Voice / Remix Project, w swoim industrialnym wydźwięku, wcale nie brzmi źle. Tego nie można powiedzieć.

Tak samo jest z aranżami Starej Rzeki, Rapoona i Tomka Mirta. Cała trójka również stanęła na wysokości zadania. Mirt kapitalnie zamyka płytę, zmieniając całkowicie strukturę w „Luna 369 Park”. Ambient  i spokój wstąpiły w miejsce trzasków i technicznego szaleństwa oryginału, ukazując naprawdę INNĄ odsłonę utworu. Kuba Ziołek, z którym Rafał Iwański współpracuje w Innercity Ensemble i Kapital, podszedł do utworu od drugiej strony, kierując swoje skupienie na orientalną odsłonę „Tinnitus Auris”. Mało tego, Stara Rzeka, można pokusić się o stwierdzenie, że stworzył zupełnie nowy byt. Nowy byt rozwijający się na oryginale, ale tętniący swoim akustycznym i schizofrenicznym życiem. A Rapoon? Z „Garden Paradox”, które na Dead City Voice wybrzmiewało raczej free-impro połączonym z field recordingiem, ukręcił fajny, dość minimalistyczny track oscylujący i wokół swoistego lo-fi, i -co słychać zwłaszcza w drugiej części utworu i w końcówce - cyberarmagedonu opartego na nawarstwiających się, zmasowanych szmerach i innych cyfrowych przeszkadzajkach (jak zwał, tak zwał).

Czy to lepsza płyta od wydanego w 2013 roku Dead City Voice? Nie, skądże, po prostu traktująca tamte utwory w zupełnie inny sposób. Cała szóstka, którą zebrał Rafał Iwański, ciekawie zinterpretowała nagrania X-Navi:Et, stawiając w każdym z przypadków na inne elementy. Bardzo fajny pomysł odkrywający drugie dno każdej z kompozycji.  

***

7.5

Piotr Strzemieczny

POLECAMY LEKTURĘ:
CZYNNIKI PIERWSZE: X-Navi:Et - Dead City Voice / Remix Project



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.