środa, 18 marca 2015

RECENZJA: Mutual - A1017




WYTWÓRNIA: Hush Hush Records
WYDANE: 9 marca 2015

Portugalczycy debiutują i robią to w bardzo ciekawy sposób. I chociaż na płycie znajdują się tylko trzy kawałki, o Mutual spokojnie można mówić jak o tegorocznym objawieniu europejskiej sceny elektronicznej.

O Mutual wiadomo niewiele. Sami producenci raczej dozują informacje na swój temat, Hush Hush Records, label z Seattle stojący za wydaniem A1017 też nie ułatwia sprawy. Wiemy tyle, że duet pochodzi z Portugalii i bardzo tęskni za latami dziewięćdziesiątymi. Za tamtejszą rytmiką, za tamtym podejściem do komponowania parkietowych hitów, z jednej strony mocno liquidowych, z drugiej ocierających się, czasem też opierających na wyspiarskim drum and bassie. Debiutancka epka liczy zaledwie trzy nagrania, ale nawet ta ilość udowadnia, że Mutual wiedzą, jak rozkręcać dobre bity. 

No i wiedzą też, że różnorodność czasem bywa dobra, a jeśli taka jest, to trzeba z niej korzystać, ile tylko się da. A1017 tego najlepszym dowodem, bo na minialbumie Portugalczyków każdy utwór zahacza o inne rejony. Otwierające wydawnictwo „Surface Effects” to nic innego, jak po prostu dobrze skrojony liquid house z elementami minimalu. Za tym drugim przemawia początkowa faza kawałka - szorstka i surowa, oparta tylko na głębokim basie i purytańskim rytmie. Do nich dołączają klawisze i zaczyna się płynnie. A to za sprawą dogranych sampli wokalnych, a to za sprawą wytarcia się bitu na tę house'ową kanwę. Mutual dbają o taneczny wydźwięk, dlatego często zagłębiają się w rytmikę, bawią się nią, zmieniają; jednym słowem poszukują złotego środka. A że zapędy do eksperymentów nie są im obce, tak od piątej minuty Portugalczycy zmieniają całkowicie strukturę, idąc w stronę bardziej noise'owych/pokręconych klimatów. 

Polecany w całych elektronicznych internetach „Deflection” to coś na kształt hołdu złożonego...rytmice. Częste zmiany tempa, częste zmiany rytmu, bo raz Mutual serwują house'owe bity, by za chwilę wskoczyć w technoskórę, a po klawiszowym wstępie uderzyć w stronę liquidowego d'n'b. Ekspansywne brzmienie „Deflection” najlepiej oddaje sama końcówka utworu, energiczna i mocno chwytliwa, zgoła odmienna od tego, jak Portugalczycy rozpoczęli „Isochronal”. Tutaj też rytm odgrywa kluczową rolę, ale na spokojnie. Bez szaleństw, raczej w oparciu na minimalistyczne tempo i pobłyskujące gdzieś w tle, nad bit maszyną, klawisze. To, co charakteryzuje ten producencki duet, to swoista głębokość brzmienia. Mutual lubią do swoich nagrań wrzucać szerokie instrumentarium. Stąd nie mogą dziwić lamentujące smyki, które pojawiają się w połowie utworu, nie mogą dziwić chwilowo wygrywające dęciaki. Ten spokój nie trwa jednak długo, bo po przeciągniętych skrzypcach znowu tempo zostaje podkręcone, a opisywane gdzieś wyżej parkiety faktycznie stają się realne. Rytm wpada w ucho, basy i klawisze ze sobą współgrają, tworząc naprawdę niezłą końcówkę płyty. Pozostaje jednak pytanie: dlaczego tak krótko? Oby był to taki fajny przedsmak przed długograjem. 

6.5

Piotr Strzemieczny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.