niedziela, 22 lutego 2015

RECENZJA: Warstadt - Warstadt



WYTWÓRNIA: wydanie własne
WYDANE: 1 września 2014

Pastisz, ironia, żart? 

Są zespoły, o których się wiele nie mówi i jest to dla nich krzywdzące. Są też składy, których ominięcie nie przysporzy wstydu. A są też takie, które nie wiadomo po co nagrywają płyty. Do której grupy zaliczy się Warstadt?

Rzecz tyczy się tego, że ponoć Warstadt to zespół z bogatą historią i tradycjami. Historią tyleż bogatą, co burzliwą. Łączoną z wieloletnimi rozbratami, wyjazdami, emigracją, niepełnymi próbami i wcześniejszymi albumami. Nie ma sensu zagłębiać się bardziej w lata działalności krakowskiej formacji z warsztatem w nazwie. Nie ma też sensu sprawdzać na własnej skórze, jak brzmi ich tegoroczny album.

Dlaczego? Odpowiedź jest niesamowicie nieskomplikowana, by nie napisać - banalna. Warstadt to murowany kandydat do muzycznego nieporozumienia Anno Domini 2015. Tutaj wszystko wydaje się tak słabe, że to aż irracjonalne. OK., melodie momentami dają radę, w szczególności, gdy gitara trochę bardziej pozgrzyta, ale nawet wtedy, gdy muzycznie wypada to co najwyżej średnio (taka, wiecie, trzecia liga polska grupa małopolska), to załącza się wokal, który - nie wiem dlaczego - zdecydował się być tym wokalem, a wraz z nim tekst, który - nie wiem dlaczego - dał się napisać w tak durnej formie. Bo że Warstadt chcieli zahaczyć o te rejony poezji, nie ma wątpliwości. A że, jak wiadomo, głupie teksty to u nas norma (Peszek, Rojek, Przybysz, Kędzior i jego Mind Kampf, Czesław i wszystkie te juwenaliowe zespołu), to jakość poetyki, tym razem, z Krakowa nie dziwi. 

Dziwi natomiast, jak można świadomie puszczać takie produkty, ba, półprodukty, ba, nawet i ćwierćprodukty w świat. Toż wokalnie to jest niesamowicie tak złe, że wybieranie perełek trwa dłużej niż samo Warstadt. Czy weźmie się „Joyride”, zwiewne jak piosenki Myslovitz (żaden komplement), czy „Rutger Hauer” z rapowym, agresywnym jak gimbazjalne rapkory Limp Bizkit refrenem (chociaż rozumiem to odniesienie tytułu do samego Hauera i Łowcy androidów), czy też żenująco niesmaczne, miałkie i napisane chyba tylko dla romantycznych licealistek, które Hey uważają za szczyt polskiej piosenki rozrywkowej „Mariposa” (gitara plumka momentami jak w Red Hot Chili Peppers, też żaden komplement). „My Bloody Valentine”, poza nazwą fajnego zespołu w tytule i pojękującą gitarą we wstępie, nie ma w sobie nic, co byłoby w porządku. Nawet wokal, gdy decyduje się na bardziej melodyjny śpiew, brzmi jak mierny Molko z ostatnich płyt. „Franz Ferdinand” to kolejny kawałek, który uderza w rejony tytułów inspirowanych zespołami, i też melodyjnie wychodzi nieźle, ale.... Boże, nie można było pozostać przy instrumentalach, a wokalistę pozostawić na emigracji?

Z Warstadt jest taki problem, że nie wiem, jak ich odbierać. Czy oni to na serio robią wszystko, poczynając od samej otoczki, na śpiewie i muzyce kończąc, czy to jakaś forma pastiszu. Bo jeśli Warstadt jest dla zgrywu, to marnie to wygląda. Naprawdę, w 2015 (choć płytę nagrano w 2014) roku można porzucić futerko i kiepskie żarty, a ironię przenieść na teksty, bo u innych artystów lepiej to wygląda. Więc skończmy robić sobie jaja i sprzedawać gówno w ładnym pudełku, a krakowski skład niech uczy się od innych albo przestanie bawić w tę pseudo bohemę. Ta płyta jest tak żenująca, że już ta recka na wafpie wypadała o niebo lepiej.

2

Kacper Puchalski

8 komentarzy:

  1. Panu recenzentowi (żadne komplement) proponuje niech uczy się od innych, albo przestanie się bawić w pseudo bohemę pisząc recenzje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ból dupki członka zespołu?

      Usuń
    2. Nie. Ja jestem członkiem zespołu, na ten przykład, i nic mnie nie boli. Recenzja jak recenzja - mieliśmy gorsze, mieliśmy lepsze. Ważne, że piszą :)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, to nikt z nas. Recka jak recka. Mieliśmy gorsze, mieliśmy lepsze. Komentarz pewnie od jakiegoś fana, któremu nie podeszła recenzja. Wolno mu mieć swoje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. szacun dla recenzenta, że udało mu się przesłuchać tę płytę. dramat.

    OdpowiedzUsuń
  6. Warstadt jest super!!

    OdpowiedzUsuń

Zostaw wiadomość.