Relacja z krakowskiego koncertu Orange Goblin i Saint Vitus w Fabryce.
Wraz ze znajomymi wbiliśmy na teren Fabryki z lekkim
obsuwem. Z racji tego, że klub mieści się gdzieś na obrzeżach miasta, pojechaliśmy taksą. Przyzwyczajony do świeckiej tradycji obsuwy, plułem
sobie w brodę, że spóźniłem się na set Belzebong. Wierzę, że przejechali
walcem po fanach Orange Goblin. Przy kapeli formatu Saint Vitus trzeba
jednak trzymać się sztywnych ram czasowych. Wiedzą to chłopaki z Knock
Out Productions, a ja to powinienem wiedzieć lepiej (cytując klasyka).
Nie
przepadam za albumami Orange Goblin. Może jestem betonem, ale nie
kupuję wtrętów skomponowanych z hejwimetalowej przaśności. Doceniam
natomiast koncertową energię typów z Pomarańczowego Goblina (to chyba
Hobgoblin, o ile mnie wiedza z zakresu fantasy nie myli). Wokal jest
pieprzonym lodowym olbrzymem, a nie zielonoskórym pokurczem.
Charyzmatyczny z niego wielkolud. Miło się ogląda tak zgrany zespół.
Saint
Vitus. Oglądając set tych dinozaurów, miałem to samo uczucie, co w
przypadku Bobby'ego z Pentagram. Oglądałem ludzi, którzy poświęcili się dionizyjskiemu ekstatyzmowi. Ortodoksyjny katol czy oszołom z ruchu
charyzmatycznego powiedziałby, że sprzedali duszę diabłu, by cały czas
być na scenie. Jeżeli tak, to Bobby wyszedł na tym dealu o wiele gorzej
niż Wino i reszta. Żwawi, pełni animuszu Wino i gitarzysta cały czas
podkręcali i tak wysokie natężenie zajawy wśród zgromadzonej publiki.
Pałker nieco młodszy łupał jak opętany do riffów osiwiałego, doomowego
wizarda w bandanie. Gitarzysta pochwalił kogoś z tłumu za prawidłowe
wiązanie bandany. Nie widziałem techniki, bo koleś był bliżej sceny niż
ja. Zagrali mnóstwo numerów z całej rozpiętości materiału nagranego
przez lata. Sięgnęli nawet, jak to określił gitarzysta, do swoich
bardziej, punkowych numerów.
Cieszę się, że miałem okazję
obadać na żywo tego żelaznego klasyka. Surowe, suche i brudne brzmienie
jest niewątpliwą inspiracją dla wielu metalowych i punkowych składów (w
tym i dla piszącego te słowa).
Grzegorz Ćwieluch
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.