Open'er Festival 2014 już za nami. A przed Wami nasz subiektywny TOP 5 Open'erowych koncertów.
Na tegorocznym Open'erze najlepsza zdecydowanie była pogoda. I mimo smutnych momentów, jak tragiczne zawalenie się Siano Stage (nadal płaczę, że nie zdążyłem przejść przez sianowy korytarz), tegoroczna, trzynasta już edycja chyba nie była mocno pechowa. A i zdarzyło się parę perełek. I w tym roku wyjątkowo odpuścimy sobie złośliwości i skupimy na tym, co dobre - a co!
Haim
Siostry Haim definitywnie są w formie. Tłum pod sceną zdecydowanie był zadowolony z tego, co słyszał i widział. Naprawdę nie interesuje mnie, ile osób przyszło na występ Amerykanek tylko dlatego, że chwilę przed koncertem dowiedziało się, że "ta nuta ze spotu TVNu to ich jest!". Ważne, że była interakcja, emocje i bardzo dobra muzyka. A bez studyjnych masterów brzmią wcale nie gorzej i kropka.
Metronomy
W Metronomy przez wiele lat główną i jedyną rolę grał jego założyciel, Joe Mount. Chyba jednak dobrze się złożyło, że od albumu English Riviera pozostali członkowie zaczęli wnosić coraz więcej do muzycznej tożsamości Metronomy. Koncert na Open'erze tylko potwierdził, że zespół stał się spójną całością. Muzycy co rusz zmieniali się za instrumentami, a w singlowym "I'm Aquarius" dodali do tego imprezowo - ejtisową choreografię. Och jak było miło!
Darkside
Nico Jaar chyba nie potrafi niczego zmaścić, nawet gdyby się postarał. Na Open'erze do spółki z Davem Harringtonem pozamiatali tak, że z trudem trafiłem po koncercie do namiotu. Boże jak było dobrze! Kto nie był, ten frajer! O!
Jagwar Ma
No dobra, to nie w czasie ich koncertu zarwała się podłoga na Alter Stage (jak ktoś nie wie, to nie wytrzymała na Royal Blood), ale dla mnie to zdecydowany numer jeden i tej sceny, i tego dnia (czwartku). Szczerze? Nie spodziewałem się tłumów, ale na szczęście moje przypuszczenia okazały się chybione i przez cały występ niewielki biały namiocik w okolicach głównej sceny był szczelnie wypełniony. Jono Ma i spółka zaaranżowali kawałki bardziej na klubową modłę i chwała im za to. Rozbujali tłum tak bardzo, że impreza trwała dalej, mimo że Australijczycy już zeszli ze sceny. Szkoda, że to festiwal i z bisami słabo, bo na pewno zagraliby niejeden. A tak musiało wystarczyć "Come and Save Me" odśpiewane przez tłum a capella.
The Horrors
Naprawdę nie wiem, gdzie podziali się wszyscy w trakcie koncertu The Horrors (chociaż mam poważne przypuszczenia, że to mógł być Rojek - bo chyba żaden inny koncert tak nie wypełnił Tenta). A panowie z Southend nie dość, że nagrali niedawno kolejną dobrą płytę, to i na żywo zaprezentowali się nadzwyczaj ciekawie. Tym bardziej, że Faris chyba za bardzo przejął się rolą showmana i co chwila wywlekał z bekstejdżu elementy scenografii przygotowane na kolejne koncerty. Po scenie toczyła się wielka lustrzana kula, latały kwiaty poukładane misternie na Faith No More, a spora grupka wyszła z koncertu z fantami od wokalisty. Kwiatka od Farisa widziałem nawet w butelce po wodzie na dworcu w Gdyni.
Były też inne smaczki. Był zajebiście sklejony set Jamiego xx, było naładowane energią Foals w 30 stopniowym upale, Black Keys, którzy deklarowali, że podobno publika lepsza niż na Glasto, Jack White ogrywający wszystkie bangery wszechczasów, które wyszły spod jego ręki i był Jarek, co do którego prawie nikt nie wie dokładnie, kim właściwie był i co na Openerze robił. Nawet ciepła woda pod prysznicami była. Jak to mówią: na ZACHODZIE bez zmian.
Miłosz Karbowski
bastille?
OdpowiedzUsuńza dużo szampana - nie pamiętamy!
UsuńAle, że ani słowa o Phoenix?!
OdpowiedzUsuńNa Phoenix będziemy na Dour Festival i wtedy się wypowiemy! ;>
UsuńPhoenix najlepszym koncertem opener'a !!! Najbardziej czekałam na the horrors (i spełnili moje oczekiwania) ale na phoenix było taaaaaak dużo pozytywnej energii, super, super i jeszcze raz super ! :)
UsuńPierwsza osoba, która mam takie samo zdanie o koncercie The Horrors. Moim zdaniem to było przez niezrozumienie konwencji dream-popu/shoegazu.
OdpowiedzUsuńThe Horrors najlepsi!
OdpowiedzUsuńŚwietny blog! Uwielbiam takie muzyczne klimaty ujęte w ciekawy sposób.
OdpowiedzUsuńRelacja z Open'era konkretna i chociaż nie byłam na tegorocznym Open'erze, myślę, że zgodziłabym się z powyższymi słowami.
Pozdrawiam
lazurowaprzestrzen / slowakruchejakpatyk