poniedziałek, 7 lipca 2014

POPŁACZ RAZEM Z NAMI #8: Ed Wood, Liczydło, Life In Vacuum



W najnowszej odsłonie Popłacz razem z nami trzy recenzje, a wśród nich opis Post-Mortem Lovers Ed Wood. 



Ed Wood – Post-Mortem Lovers

Kiedy wychodziła poprzednia płyta Eda, można było potraktować ją jako bezlitosną, niczym nieograniczoną odskocznię od tych „normalniejszych” składów Kuby Ziołka i Tomka Popowskiego. Ciekawe, że teraz po zalewie wszystkich Starych Rzek, Alamed i innych Kapitali, po Post-Mortem Lovers ten stosunek się odwrócił i oto mamy najbardziej przystępną rzecz firmowaną przez tych panów od czasów Tin Pan Alley. Przystępną, co nie znaczy nudną czy oklepaną. „Surf Św. Wawrzyńca” mógłby zostać nagrany przez Kaseciarza, gdyby chłopaki podkręcili gały w swoich fuzzach. „Gustav Houllebecq is dead (Surf św. Jana)” to znów wyjście od struktur surfowych w stronę najpierw noisowo-hardcore’owego wygrzewu (powiedzmy, że z okolic Drive Like Jehu), żeby na końcu dowalić diabłem, którego nie wstydziliby się norwescy blackmetalowcy. A znajdziemy przecież równie fajne krzyżówki (ja np. jestem ultrasem polvovskiego „Airhole”), powalające dawką energii i pomysłów zamkniętych w tych krótkich uroczych piosenkach, nie popadając przy tym w przekombinowane popisówkarstwo spod znaku Semantik punk. Bo liczy się sport i dobra zabawa.

Life In Vacuum – 5 

Piąte wydawnictwo tria z Waterloo. W dużym uproszczeniu, mamy do czynienia z muzyką z pogranicza post-punku i post-hardcore’u, z bardzo dużą smykałką do matematycznych łamańców. Jakby Cobainowi odebrać trochę straceńczej frustry na rzecz brytyjskiej, hoolsowskiej maniery i wysłać na korepetycje z łamania rytmu u Albiniego. Bardzo zacny i zaskakująco świeżo brzmiący hołd oddany muzyce lat dziewięćdziesiątych. 

Liczydło

O Liczydle wiadomo tyle, że jest to sześć osób, które łączy to, że grają próby gdzieś w garażu na ulicy, która nazywa się jak ich kolektyw. Grają raz dłużej, raz krócej, raz bliżej post-rockowego uduchowionego wygrzewu spod znaku GY!BE, raz grania bardziej minimalistycznego. Jeśli wyjdą poza youtube, jest duża szansa, że będą następną fajną rzeczą z improwizującej Warszawy. 

Mateusz Romanoski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.