WYTWÓRNIA: Fierce Panda/ Yebo Music
WYDANE: 13 maja 2014
Wydawać się może, że The Pains of Being
Pure at Heart dorośli przez te lata bez kolejnego wydawnictwa, a Days of Abandon to nadal
ładne piosenki dla nastolatków. Kompozycje pełne młodzieńczej energii i
nadziei.
The Pains of Being Pure at Heart każdą
swoją dotychczasową płytę potrafili ubarwić przynajmniej jednym utworem, który
nuciłoby się bez problemów, który chodziłby po głowie przez długi, długi czas
po wysłuchaniu. Takie nagranie-hymn albumu. Debiutancki self-titled miał „Young Adult Friction”, Belong z 2011 roku posiadał „Heaven Gonna
Happens Now”. Wiecie o co
chodzi, takie piosenki, które uwielbiają nam towarzyszyć w codziennych
chwilach. Z jednej strony słodkie, z drugiej życiowe, miłe dla ucha, których
się słucha przyjemnie i z którymi po prostu się zaprzyjaźnia.
Nie inaczej jest w przypadku Days of Abandon, w którym na
pierwsze miejsce wysuwa się „Simple and Sure”, chociaż jest to wybór raczej po
dłuższym przemyśleniu, bo trzeci długograj TPOBPAH ma kilka perełek w swojej
trackliście. Ale refren „Simple and Sure”, za sprawą uroczo wyśpiewanego I just wanna be yours, wygrywa, a
chwytliwe chórkowe a-a-a-a-a z
łatwością chwytają słuchaczy za serca.
The Pains of Being Pure at Heart od początku swojej działalności
flirtowali z lo-fi'owym bedroom popem, twee i naszpikowanym odniesieniami do
takich zespołów jak Slowdive czy Jesus and Mary Chain shoegaze'em. Stare
nagrania, czy słuchało się ich w 2009, 2011 lub 2014 roku, zawsze brzmiały
bardzo uniwersalnie, pozostawiając jednocześnie niedosyt, że płyty trwały tak
krótko, a sam Kip Berman roztaczał wokół siebie aurę semi-radosnej melancholii.
Bo chociaż te melodie były wesołe, w większości przypadków ukrywały się pod
nimi prawdziwe sercołamacze. Przy Days of
Abandon w zespole wiele się zmieniło. W głównej mierze należałoby podkreślić,
że TPOBPAH to już raczej solowy projekt Bermana, który podczas koncertów
rozszerza się do kilku osób, a podczas nagrywania albumu Kipowi pomagali
chociażby Jen Goma z A Sunny Day in Glasgow, Jessica Weiss z Fear Of Men i
Kelly Pratt z Beirutu. W rozszerzonym, złożonym z dobrych muzyków składzie
Berman mógł spokojnie pracować nad Days
of Abandon, potwierdzając swoje songwriterskie umiejętności. Potwierdził
je.
A potwierdził je tak, że z trzeciej studyjnej płyty The Pains of
Being Pure at Heart ciężko jest wybrać minimum dwa highlighty, bo tych
szlagierów jest kilka. Wspomniane wcześniej „Simple and Sure”, które można
określić mianem piosenki do tupania nóżką,
a które może kojarzyć się z nagraniami Saint Etienne, nie podlega według mnie
dyskusji.
Mocnym punktem Days of
Abandon jest też „Beautiful You”,
najtisowa, wypełniona młodzieżowo-nostalgicznym brzmieniem spod znaku Belle and
Sebastian ballada o uroczym refrenie i rozbudowanej strukturze (pierwsza
piosenka The Pains of Being Pure at Heart, która trwa sześć minut!). Za sprawą „Masokissed”
z kolei Berman zahacza o indierockowe rejony, zwłaszcza jak się wsłucha w
gitarowe solówki.
Dużo i płycie, i
samemu TPOBPAH daje udział Jen Gomy. Bez jej niemal dzwoneczkowego głosu takie „Life
After Life” raczej nie wybijałoby się ponad przeciętność, a „Kelly” traciłoby
znacznie na jakości.
Na nowy album The
Pains of Being Pure at Heart trzeba było czekać trzy lata. Ten czas szybko
minął, przynosząc Days of Abandon,
płytę tyleż ładną, co wciąż charakteryzującą się tą młodzieńczą naiwnością i
rozmarzeniem. Kip Berman wciąż brzmi jak romantyczny idealista, który miłością
chce przenosić góry. A kto wie, może mu się to w końcu uda?
Piotr Strzemieczny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.