WYTWÓRNIA: Domino
WYDANE: 4 marca
2014
KUP: TSCHAK.PL
No i chyba stało się. Matt
Mondanile delikatnym, pełnym gracji krokiem przekroczył próg i wkroczył do
gabinetu indie-sław. Od jakiegoś czasu się na to zanosiło, ale po wysłuchaniu Atlas można już z powodzeniem i bez
nerwowych gestów powiedzieć, że Matt jest tym, który rozdaje karty w tej
niezal-grze. A wszystko dzięki gościom z zespołu Real Estate, a więc chociażby
dzięki basiście Alexowi Bleekerowi czy przede wszystkim Martinowi Courtney’owi,
odpowiadającemu za gitarę i wokal. Wszyscy oni odpowiedzialni są za kompozycje
na kolejnym studyjnym krążku zespołu, co w pewnej mierze od razu ustawia obraz
płyty jeszcze przed przesłuchaniem. Jeśli pamiętacie poprzednie dwa albumy
ekipy z New Jersey, zwłaszcza świetny longplej Days, to praktycznie już jesteście w domu.
Real Estete są niejako
kontynuatorami myśli i filozofii Sea And Cake. Z tą różnicą, że na Atlas nie ma może tak wyrafinowanych i pokomplikowanych
kompozycyjnie numerów – raczej główną bronią są tu świetnie skrojone,
inteligentne piosenki nacechowane emocjonalnym ciepłem. Płyta emanuje wręcz
idylliczną aurą i relaksującym klimatem. I to raczej tu należy szukać wspólnego
mianownika z bandem Sama Perkopa czy na przykład Clientele. W każdym razie RE
zapracowali na swój własny muzyczny idiom. A to za sprawą tak bezpośrednio
pięknych w swej istocie numerów jak niebiański „Primitive”, gdzie refren
dryfuje ponad głowami, jak chociażby edeńsko-pszenny „The Bend”, w którym
faktycznie słychać tytułowy zakręt na 4:15, czy nęcący urokliwą melodyczną
sekwencją „April’s Song”, gdzie do głosu dochodzi świetna sekcja
instrumentalna.
Trzeba przyznać, że to dzięki tym
przenikającym się dialogom gitar Mondanile’a i Courtney’a udaje się Real Estate
wyczarować właśnie taki, a nie inny muzyczny pejzaż, nasycony błogimi,
rozczulającymi impresjami. A wydaje mi się, że za kilka-kilkanaście lat Atlas będzie przesłonięty innymi,
jeszcze lepszymi i jeszcze bardziej interesującymi płytami. Tu znowu zataczam
krąg myślowy i wracam do postaci Matta, bo liczę na niego zarówno w RE jak i w
projekcie Ducktails, od którego wymagam pewnie jeszcze więcej i od którego
spodziewam się tych najznamienitszych dzieł. Ale zostańmy na ziemi, bo choć
łatwo oderwać się na chwilę od rzeczywistości przy nowej płycie Real Estate, to
jednak cieszmy się na razie tym co mamy. Bo przecież mamy całkiem sporo.
7
Tomasz Skowyra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.