wtorek, 25 marca 2014

RECENZJA: jZAMOJSKI - S Z E Ś Ć





WYTWÓRNIA: SuperSoundLabel
WYDANE: 8 lutego 2014

Milczenie o Apokalipsie.

Skąd ta trawestacja tytułu niedawnego spektaklu Milczenie o Hiobie? Po pierwsze primo, tu rzecz także rozgrywa się w ramach nakreślonych przez biblijne historie: wszystkie robaczki z tytułów utworów to nic innego jak odwołania do stosownych ksiąg (tytuły były dobierane pod gotowy materiał, nie w kolejności odwrotnej). Po drugie primo, w warstwie wokalnej panuje tu właśnie milczenie, za wyjątkiem wstawek w rodzaju sampla w indeksie pierwszym – milczenie o tyle szczególne, że o ile często brak słów wprowadza pewne rozprężenie w uwadze słuchacza, tym razem jest to brak świadomie poczyniony i świetnie wypełniony (więcej na ten temat można przeczytać w naszych czynnikach pierwszych). Po trzecie primo-ultimo, Zamojski z wielkim talentem poczyna sobie, bawiąc się interpretacją dzieła, które nadaje się do tego jak żadne inne.

Tłem biograficznym dla epki jest nawrócenie muzyka (nawiasem mówiąc, rysuje się tu dodatkowo zabawny paradoks – Polak nawrócony na chrześcijaństwo). Rzecz niecodzienna, nawrócenie to sprawia wrażenie szczerego jak sama płyta, zresztą może tu szczerość jednego oddziaływała na szczerość drugiego.

S Z E Ś Ć  to właściwie pięć utworów + remix, gdzie, jak na solową epkę przystało, szeroką gamę instrumentów obsługuje Zamojski. Przypomina w tym zręcznego lalkarza poruszającego wieloma członkami jednej postaci: gra się tu jazz, leżakuje w ambientowych pluskach, bywa szybciej („Łk. 10.33”), potem się zwalnia („Pnp 1, 5”). Fragmenty wypełnione szumami, jak „Rt 3, 8”, należą do spokojnych wód dla ucha, skity i bogate ornamenty (finał „J 8, 48”!) przypominają o działalności producenckiej Zamojskiego z czasów B.R.O., z kolei saksofon robi atmosferę dusznego niepokoju, która w "Ap 21, 1" rozkręca się w szybkie tempo. Porównania do Noona czy duetu Skalpel odnotowano.

Nieporuszonym dotąd aspektem, co dziwi, jest zupełna f i l m o w o ś ć muzyki Zamojskiego; chciałbym rzucić światło na ten wątek. Wolę uniknąć tutaj skręcania w jakieś wydumane porównania na przykład do Komedy (bo jazz i film i lico młode), ale naprawdę zamknąć oczy, wsłuchać się w S Z E Ś Ć i nie zobaczyć przed oczami kadrów filmowych, to nic nie zobaczyć. Z tej akurat perspektywy cieszy, że Zamojski jest to silna nisza i jeśli kiedyś wypłynie na soundtracku, to odkopany, a więc przez kogoś zdolnego do wykopalisk. Potencjał jest, czeka.

8

Jacek Wiaderny

Polecamy lekturę:
Czynniki pierwsze: jZAMOJSKI - S Z E Ś Ć, SuperSoundLabel 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.