Piętnasta część zaległości za 2013. Tym razem Ballet School, Pere Ubu, Plug & Play oraz Prefab Sprout.
Ballet School - Boys Again EP
2013, Bella Union
Naoczny dowód na to, że wykuta już
prawie trzydzieści lat temu estetyka Cocteau Twins wciąż stanowi obiekt kultu,
a także wpływowy pierwiastek dotykający całe rzesze młodych zespołów i
wykonawców. I właśnie tu mamy jeden z takich naznaczonych bandów, czyli Ballet
School. To na razie nic nieznaczący i praktycznie nikomu nieznany projekt, ale
w „przyszłej przyszłości” może (a przynajmniej powinno) zrobić się o nich
trochę głośniej. A wszystko dzięki epce Boys
Again, na którą składają się cztery pełne znakomitych melodii piosenki,
przybrane lekko dream-popową polewą. Nie ma tu miejsca na żadne wypełniacze,
berlińska formacja oferuje wyłącznie samą treść. Czy jest to natchniony
„Ghost”, przestrzenny „Heartbeat Overdrive”, rozgorączkowany „Crush” czy mknący
„Yaoi” – wszystkie trafiają w punkt. W sumie marzę o tak brzmiącym longplayu w
następnym roku.
8
***
Pere Ubu - Lady
From Shanghai
2013, Fire
Przyznaję bez bicia, że straciłem
trochę kontakt z dziwakami z Pere Ubu (zresztą sami są sobie winni – ostatniego
longplaya Why I Hate Women wydali
prawie osiem lat temu), ale w tym roku przyszedł najwyższy czas, żeby to
naprawić. I mimo szczerych chęci i otwartości z mojej strony, nie udało się nam
nawiązać życzliwego dialogu. Podejrzewam, że David Thomas i reszta załogi teraz
grają już tylko dla zagorzałych fanów, bezwzględnie łykających ich, bądź co bądź, charakterystyczny styl. Mnie tak łatwo nie udobruchają, bo na Lady From Shanghai nie ma niczego
przełamującego – zespół pławi się w nakreślonych przez siebie już dawno temu
ramach, nie próbując nawet zrobić czegoś odrębnego i innego. Znajdą się tacy,
którym takie granie pasuje, ja natomiast mówię stanowczy pas, i choć szanuję to
niedoceniam tego comebacku. Sorawa.
5
***
Plug & Play - Reisefieber EP
2013, Too Many Fireworks
Już pierwszy w trackliście „Cities I'll Never Go To” pokazuje, jak duży
progress wykonała lubelska formacja w porównaniu z Why So Close. A trzeba tu podkreślić, że debiut był naprawdę
solidną indie-rockową mieszanką, a nie wtórną paplaniną o tym samym. Tym razem,
przynajmniej takie mam wrażenie, chłopakom i dziewczynom z Plug & Play
bliżej do klimatu jangle popu, co mnie osobiście bardzo cieszy. Najbardziej
widać to w wyrazistym radiowym tracku „Like Analog Tapes” (słychać te podcięte
gitary à la The Smiths, prawda?). A przeciwwagą dla zdecydowanie bardziej przebojowego
oblicza bandu jest balladowo-melancholijny „Brand New Day”, świetnie nadający
się na closer epki. Kto wie, może z kolejnym albumem wreszcie zrobi się
głośniej wokół tego wciąż niszowego zespołu. Życzę wszystkiego dobrego i czekam
na płytę nawet w 2015 roku.
6.5
***
Prefab Sprout - Crimson/Red
2013, Icebreaker
Król sophisti-popu też powrócił w
tym roku po krótkiej przerwie (bo w 2013 roku czteroletni hiatus żadnego
wrażenie nie robi). Paddy McAloon przyszykował zbiór standardowych dla swojego
songwritingu utworów. Otwiera go pieśń „The Best Jewel Thief In The World” i
już wszystko jasne: Paddy wciąż dysponuje młodzieńczą niemal swadą w pisaniu
chwytliwych tematów, a przy tym nie interesują go banalne harmoniczne
połączenia. Nie wierzcie w zarzuty tych, którzy dissują Crimson/Red (akurat tytuł ŻADNEGO związku z King Crimson NIE MA) za
staroświecki sznyt imponujący fanom w podeszłym wieku. A nawet jeśli, to ja i
tak słucham „Guilt Built The Taj Mahal” czy „Billy’ego” z przyjemnością i bez
oglądania się na innych. Fajnie, że Prefab dalej jest z nami i wciąż jest w
wyśmienitej dyspozycji.
7
***
Tomasz Skowyra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.