piątek, 10 stycznia 2014

Zaległości recenzenckie #15: Ballet School, Pere Ubu, Plug & Play, Prefab Sprout


Piętnasta część zaległości za 2013. Tym razem Ballet School, Pere Ubu, Plug & Play oraz Prefab Sprout. 




Ballet School - Boys Again EP
2013, Bella Union


Naoczny dowód na to, że wykuta już prawie trzydzieści lat temu estetyka Cocteau Twins wciąż stanowi obiekt kultu, a także wpływowy pierwiastek dotykający całe rzesze młodych zespołów i wykonawców. I właśnie tu mamy jeden z takich naznaczonych bandów, czyli Ballet School. To na razie nic nieznaczący i praktycznie nikomu nieznany projekt, ale w „przyszłej przyszłości” może (a przynajmniej powinno) zrobić się o nich trochę głośniej. A wszystko dzięki epce Boys Again, na którą składają się cztery pełne znakomitych melodii piosenki, przybrane lekko dream-popową polewą. Nie ma tu miejsca na żadne wypełniacze, berlińska formacja oferuje wyłącznie samą treść. Czy jest to natchniony „Ghost”, przestrzenny „Heartbeat Overdrive”, rozgorączkowany „Crush” czy mknący „Yaoi” – wszystkie trafiają w punkt. W sumie marzę o tak brzmiącym longplayu w następnym roku.

8

***

Pere Ubu - Lady From Shanghai
2013, Fire

Przyznaję bez bicia, że straciłem trochę kontakt z dziwakami z Pere Ubu (zresztą sami są sobie winni – ostatniego longplaya Why I Hate Women wydali prawie osiem lat temu), ale w tym roku przyszedł najwyższy czas, żeby to naprawić. I mimo szczerych chęci i otwartości z mojej strony, nie udało się nam nawiązać życzliwego dialogu. Podejrzewam, że David Thomas i reszta załogi teraz grają już tylko dla zagorzałych fanów, bezwzględnie łykających ich, bądź co bądź, charakterystyczny styl. Mnie tak łatwo nie udobruchają, bo na Lady From Shanghai nie ma niczego przełamującego – zespół pławi się w nakreślonych przez siebie już dawno temu ramach, nie próbując nawet zrobić czegoś odrębnego i innego. Znajdą się tacy, którym takie granie pasuje, ja natomiast mówię stanowczy pas, i choć szanuję to niedoceniam tego comebacku. Sorawa.

5

***

Plug & Play - Reisefieber EP
2013, Too Many Fireworks

Już pierwszy w trackliście „Cities I'll Never Go To” pokazuje, jak duży progress wykonała lubelska formacja w porównaniu z Why So Close. A trzeba tu podkreślić, że debiut był naprawdę solidną indie-rockową mieszanką, a nie wtórną paplaniną o tym samym. Tym razem, przynajmniej takie mam wrażenie, chłopakom i dziewczynom z Plug & Play bliżej do klimatu jangle popu, co mnie osobiście bardzo cieszy. Najbardziej widać to w wyrazistym radiowym tracku „Like Analog Tapes” (słychać te podcięte gitary à la The Smiths, prawda?). A przeciwwagą dla zdecydowanie bardziej przebojowego oblicza bandu jest balladowo-melancholijny „Brand New Day”, świetnie nadający się na closer epki. Kto wie, może z kolejnym albumem wreszcie zrobi się głośniej wokół tego wciąż niszowego zespołu. Życzę wszystkiego dobrego i czekam na płytę nawet w 2015 roku.

6.5

***

Prefab Sprout - Crimson/Red
2013, Icebreaker

Król sophisti-popu też powrócił w tym roku po krótkiej przerwie (bo w 2013 roku czteroletni hiatus żadnego wrażenie nie robi). Paddy McAloon przyszykował zbiór standardowych dla swojego songwritingu utworów. Otwiera go pieśń „The Best Jewel Thief In The World” i już wszystko jasne: Paddy wciąż dysponuje młodzieńczą niemal swadą w pisaniu chwytliwych tematów, a przy tym nie interesują go banalne harmoniczne połączenia. Nie wierzcie w zarzuty tych, którzy dissują Crimson/Red (akurat tytuł ŻADNEGO związku z King Crimson NIE MA) za staroświecki sznyt imponujący fanom w podeszłym wieku. A nawet jeśli, to ja i tak słucham „Guilt Built The Taj Mahal” czy „Billy’ego” z przyjemnością i bez oglądania się na innych. Fajnie, że Prefab dalej jest z nami i wciąż jest w wyśmienitej dyspozycji.

7

***

Tomasz Skowyra 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.