piątek, 6 grudnia 2013

Recenzja: Nonsense & Absurd - Random Composing Technique Manifesto




WYTWÓRNIA:
Draw
WYDANE: 25 października 2013
FACEBOOK


Skity tła

Parę lat temu Michał Hoffman, czyli Afrojax, czyli współzałożyciel Afrokoletywu, udzielił się gościnnie na płycie Łony&Webera. Płyta nazywała się Nonsens Absurd, a dziś Afro ma swój własny Nonsense&Absurd. Dlaczego o tym wspominam? Po pierwsze, debiut solowego projektu Michała Hoffmana intertekstem stoi, o czym jeszcze będzie, a poza tym stylistyka hiphopu jest tu czynna. W tym wypadku to gratka dla tych, dla których na tegorocznym albumie Ghostkillera największym smaczkiem był dodatek w postaci instrumentali wszystkich numerów.

Na Random Composing Technique Manifesto brak bangerów, a także nadto spójnego konceptu, bo konceptów jest razem sześć: każdy utwór epki ma własny. Wszystkie zarysowane zostały bardzo precyzyjnie; są wyraziste, lecz nie oczywiste. Łączy je za to wspólny mianownik: sampelki, wszędzie sampelki! Byłoby wspaniale, gdyby wszyscy wynosili z pracy tyle, co Afro (wieloletni angaż w Radiowej Trójce) i nie dotyczyłby to wyłącznie papieru firmowego! Z wprawą tworzy on z nich różnorodne mozaiki i tu również obywa się bez zbędnego klejenia i szpachlowania, bo elementy świetnie dopasowują się do siebie. Widać to doskonale w drugim numerze, „Transmitting Live From Cabeca”, gdzie składowych mamy zatrzęsienie, a egzotyczny efekt grzeje. Potem atmosfery tej dopełnia „Social Suicide”, czyli odpływ ku chillwave’owym rejonom z wokalem nakrywanym falami dźwięków.
Kolejne odniesienie do popkultury dostajemy w „Oh Long Johnson”, gdzie basowy rytm daje pretekst dla featu słynnego gadającego kota z jujuba, który wypowiada tytułową frazę; wyszło zabawnie, nienachalnie. A skoro jesteśmy już przy tytułach, warto wspomnieć, że nazwa, którą Afrojax wybrał dla swojego debiutu, też nie wydaje się dziełem przypadku…

Za niewypał poczytywałbym piąty kawałek, który nie proponuje za wiele; rozumiem minimalizm (choć to deklaracja cokolwiek na wyrost), pętle i tym podobne, ale nuda mnie nudzi. Tu pojawia się właściwie jedyny zarzut do epki, zawarty w podtytule tej recenzji – kawałkom Afrojaxa brakuje tego rodzaju magnetyzmu, który pozwala zapamiętać tytuł utworu po dwóch-trzech odsłuchach. Być może bierze się to z faktu, że głosy obecne na Random Composing Technique Manifesto rzadko operują „zrozumiałym” słowem – już wyjaśniam w czym rzecz, otóż słowa raczej nikną tu za fortepianem czy w odmętach programu do obróbki dźwięku. Daje to efekt muzyki tła, ale na tym tle znacząco się Afrojax wyróżnia.
6.5
Jacek Wiaderny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.