sobota, 28 grudnia 2013

Recenzja: Ms. No One - Backseat Stories



WYTWÓRNIA: Antena Krzyku
WYDANE: 12 listopada 2013

Ms. No One to zespół, który jak sam o sobie mówi, gra niewesołe piosenki. Od czasu gdy za sprawą radiowej Trójki poznałam ich "IK" z debiutanckiej płyty The Leaving Room minęły trzy lata. Joanna, Adam, Krzysztof, Łukasz i Sławek, bogatsi o nowe życiowe doświadczenia, wracają z nowym, dopieszczonym albumem, który podobnie jak poprzedni, budzi w słuchaczu melancholię, otaczając go morzem ciepłych dźwięków. Co prawda zima w tym roku przypomina wiosnę, dodatkowe ogrzewanie zawsze nam się jednak przyda.

Już od pierwszych taktów album opowiada mroczne, zarówno brzmieniowo, jak i tekstowo, historie. "Osiedla" budzą niepokój opowiadając o anonimowości w tłumie gęstych blokowisk, ze słowami "Jestem kimś przeważnie nieważnym". Piosenka ta jest utrzymana w bardziej trip-hopowym klimacie i dzięki swej tajemniczej aurze zostaje na długo gdzieś we wnętrzu człowieka.

"Some of this was" to jeden z moich ulubieńców z Backseat Stories. Słodki głos Joasi otacza niczym ciepła pierzyna. W tle wyraźnie słychać delikatne gitarowe granie i nadającą całości życia perkusję. I znów wieloznaczny tekst, z którego każdy może wybrać część dla siebie. Na Backseat Stories  znajdziemy też spokojniejsze "przerywniki", np. "Fuel" czy "One minute storm", ten ostatni trwający dosłownie minutę. To taka odrobina wyciszenia i spokoju.

"Page 114" to kolejny muzycznie najlepszy utwór na płycie. Tym razem w klimacie stricte gitarowego, alternatywnego rocka z dość smutnym tekstem. "Wtedy" to kolejny polskojęzyczny  popis tekstowo-muzyczny. Lekko połamany beat nie pozwala zlać się w całość atmosferycznym, ambientowym dźwiękom. Do tego trochę psychodeliczny tekst, który znów każdy może próbować interpretować na swój sposób. Włączając "Nigdy" znów budzę w sobie niepokój. To historia pełna miejskich neonów, drogowego hałasu z genialnym saksofonem, który stanowi tu idealne uzupełnienie dla mocnego uderzenia perkusji i gitarowych riffów. Coraz bardziej wciąga mnie ten świat Backseat Stories. Mam ochotę wsiąść z nim do samochodu i jeździć nocą po mieście, tak zupełnie bez celu.

Wisienkę na muzycznym torcie stanowi kawałek "Kaszuby", nagrany na próbie, który podobno za każdym razem grany brzmi zupełnie inaczej. Proste tło oparte na jednym akordzie i cicho pulsującej gitarze basowej. Taki trochę mantryczny, zapętlony utwór, który można grać bez początku i końca.

Zasadniczym plusem twórczości Ms. No One jest to, że swoje niewesołe historie opowiadają bez zbędnego patetyzmu, z energicznym, bardzo wyraźnym beatem, w otoczeniu pięknych melodii. No i głos, który nam to wszystko opowiada, jest ciepły i melodyjny, i chce się go słuchać bez końca. A jeszcze fakt, że wszystko to jest nakreślone niebanalnymi słowami, sprawia że jest to jedna z lepszych polskich produkcji kończącego się roku.

8


Agnieszka Strzemieczna

Zobacz także:
Czynniki pierwsze: Ms. No One - Backseat Stories, Antena Krzyku 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.