poniedziałek, 29 lipca 2013

Jedziemy na... OFF Festival: Jens Lekman, John Talabot, KTL, Shackleton


Ostatnie podrygi przed OFF Festivalem. Dziś opisy Jensa Lekmana, Johna Talabota, KTL oraz Shackletona. Przygotował Tomasz Skowyra.




Jens Lekman
3.08, Scena Trójki, godzina 19:40
Zdaje się, że nie tylko ja wreszcie doczekałem się na koncert szwedzkiego eleganta w Polsce. Chociaż nie jest u nas wybitnie popularny, to jednak spodziewam się sporej widowni podczas jego wykonawczych popisów (trochę to ułatwi absencja Solange, ale nie kierowałbym się tym szczególnie). Mam tylko nadzieje, że Jens nie zamknie się w repertuarze z I Know What Love Isn’t, bo choć świetna to płyta, to jednak bardzo chciałbym zobaczyć na żywo numery starsze, pławiące się w morzu barokowej instrumentacji (tak jest, liczę na kilka fragmentów z Night Falls Over Kortedala). Kawałkami z ostatniej epki też nie pogardzę. Ale nawet jeśli wybrzmią tylko te smutno-romantyczne ballady z ostatniego longplaya, to i tak nie będę narzekał. To w końcu nie będzie koniec świata. Pozostało już tylko kilka dni do rozwiązania zagadki, więc zniosę ten czas wdzięcznie.



John Talabot
4.08, Scena Leśna, godzina 01:35
Jeśli zobaczycie gdzieś w Dolinie Trzech Stawów zakapturzonego typa z facjatą przesłoniętą pomiętą aluminiową folią, to odrzućcie swoje, wydawałoby się, prawidłowe domysły o nie do końca zdrowych zmysłach dziwnego przybysza i podbijcie w jego stronę po krótką gatkę albo nie wiem, po autograf (są tacy, którzy zbierają). Tą enigmatyczną postacią będzie John Talabot – barceloński producent wypranego w egzotycznym, gorejącym proszku deep-house’u. Gdybyście mieli jakieś wątpliwości, zwróćcie się ku debiutanckiemu ƒIN, oczywiście jeśli jeszcze tego nie zrobiliście. Możecie być pewni, że w ramach jego performance’u polecą całkiem miażdżące powierzchnię beaty, zasilające taneczne silniki festiwalowiczów. Mimo że pora późna, ciemno wszędzie i zmęczenie już spore, to jednak grzechem byłoby nie przybaunsować chwilę przy gościu owiniętym w sreberko. Sami przyznajcie.
 


KTL
3.08, Scena Eksperymentalna, godzina 18:45
Czyli duet Stephen O'Malley (kurator Sceny Eksperymentalnej w sobotę) oraz Peter Rehberg trochę postraszą offową publikę. Kto słyszał jakieś nagranie obu panów ten wie, czego się spodziewać. Kto nie, to po pierwsze zachęcam, żeby sprawdzić, a po drugie zachęcam żeby wbić pod scenę wtedy, gdy KTL będą się prezentować. Ich niepokojąca, złożona z krwistych drone’ów, awangardowych smaków, post-rockowych jazgotów, dark-ambientowych konturów, noise’owych spazmów i szorstkich faktur mieszanina u niejednego wywoła nieznane stany duszy. W przypadku takich koncertów najlepiej zatracić się w miażdżącej ścianie dźwięku i na chwilę zapomnieć o nieistotnych rzeczach. Swoją drogą to wcale nie będzie takie trudne: gdy tylko z głośników wyłoni się potężna dźwiękowa armia, fani tego typu estetyki skamienieją pod sceną niczym zahipnotyzowani. Ale to będzie działo się naprawdę.
  


Shackleton
2.08, Scena Trójki, godzina 02:35
Sam to wedle słów niektórych Goldie dubstepu. No cóż, może i tak. Bardziej jednak przemawia do mnie postać samego Shackletona. Penetrujący wzdłuż i wszerz podziemno-techniczne rewiry dubstepu muzyk, zapracował już na swoje własne nazwisko. On grał spowity mrokiem dubstep zanim to jeszcze było modne, czyli zanim zabrał się za niego Burial. Jego występy live przypominają zapewne jakieś rytualne  zebrania, na których zgromadzona na wzór skrytego bractwa ludność, oddaje się namiętnemu tańcu. I wcale nie mam tu na myśli jakiegoś prymitywnegoo pierwiastka, choć jeśli ktoś tak to pojmuje i jeszcze mu się to podoba, to droga wolna, nie przeszkadzam. Pewne jest to, że jakaś magiczna aura będzie wisiała nad Shackletonem i jego dźwiękowym arsenałem. No i jeszcze godzina – podobno 3:00 w nocy nazywana jest godziną duchów. Przypadek? NIE SĄDZĘ.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.