poniedziałek, 24 czerwca 2013

Jedziemy na... Dour Festival: Amon Tobin, Com Truise, Modeselektor, Rustie

Do rozpoczęcia Dour Festivalu coraz mniej czasu, więc prezentujemy kolejnych wykonawców. Tym razem Amon Tobin, Com Truise, Modeselektor oraz Rustie w opisach Tomasza Skowyry.



Modeselektor

18.07, La Petite Maison dans la Prairie
Czyli dwóch berlińskich producentów muzyki elektronicznej. Co grają? Właściwie ciężko jednoznacznie wskazać dominującą stylistykę. Skaczą od poronionego IDM-u, do zdigitalizowanego dubstepu, od breakcore’owych mutacji po ociekające zdyszanym beatem techno. Zdarza im się też pisać popowe melodie i ciepłe, rozmiękczone kołysanki zabarwione eksperymentalnym barwnikiem. Dużo dało niemieckim producentom to, że zauważył ich i polubił Thom Yorke. Zremiksowali jeden z jego kawałków z debiutanckiego The Eraser, a sam Thom trzykrotnie pojawiał się na ich albumach w roli gościa użyczającego wokalu (nie wspominając już o supporcie Radiohead przez Moderata, ale to już inna historia). To wszystko sprawiło, że o Modeselektrze zrobiło się głośno, a o ich płytach dyskutowano już nie tylko na forach bliskich gustom czytelnikom Resident Advisor. Wydany w 2011 roku Monkeytown (to również nazwa wytwórni założona przez obu panów) ugruntował pozycję duetu jako jednego z najciekawszych zjawisk we współczesnej elektronice. Stąd ich występ musi być naprawdę interesujący.




Com Truise
19.07, La Petite Maison dans la Prairie
Trochę śmieszna nazwa, ale taki spuneryzm w stylu Jeana Sola Partra z Vianowskiej Piany złudzeń sobie radzi. Ale spoko, „najważniejsza jest muzyka” jak mawiają najstarsi i najmądrzejsi mędrcy tego świata. W przypadku Com Truise to projekt ciekawy, bo choć odpowiadający za niego Seth Haley tworzy muzyką wpisującą się w chyba nieco już niemodny nurt, jakim jest chillwave, to jednak jakoś udało mu się zostać w naszych głowach. Pamiętamy szczególnie debiutancki krążek – Galactic Melt. To, jak do tej pory, szczyt producenckich eksploracji Haleya: podobnie jak Ford & Lopatin, gość rozgniata, roztapia i dekonstruuje soniczną magmę z lat osiemdziesiątych (choćby przez przypomnienie i nobilitację kaset VHS). Choć może się wydawać, że to tylko przemielenie starych patentów, Com Truise broni się całkiem nieźle swoimi pomysłami.



Rustie

19.07, Boombox
Russell Whyte wie jak wycisnąć z dubstepowych wibracji popową esencję (Skrillex jak wiadomo nie wie, ale to wiecie). Mało tego, ma zmysł do selekcji materiału (świetny Essential Mix dla BBC mówi sam za siebie) i to wszystko składa się na jego pozycję. Jego mieszanka uk garage, dubstepu, popu sprawdza się w każdym momencie. Czy weźmiemy parkietowego killera „Surph” z debiutanckiego Glass Swords, czy wsłuchamy się w pogięte sprężynowe beaty „After Light” z featuringiem AlunaGeorge lub sprawdzimy najnowsze próbki Rustiego z singielka „Triadzz/Slasherr”. Gościu trzyma fason i może jeszcze zrobić sporo dobrego w temacie parkietowych odnóg elektroniki. Nie trzeba specjalnie dodawać, że to wszystko przyda się podczas występów live, podczas których chyba nikt nie będzie stał bez ruchu i nie zardzewieje.
Przeczytaj recenzję... Rustie - Glass Swords




Amon Tobin 
19.07, Dance Hall
Brazylijski mistrz labiryntowego, wykoncypowanego i poprzekładanego na wiele sposobów drum and bassu podlanego wpływami jazzu i poważki. Każdy na pewno kojarzy takie albumy jak Bricolage czy Permutation, bo to w końcu klasyki swojej estetyki. Ponadto tworzy muzykę do filmów i ma na koncie elektroniczno-hip-hopowy side-project Two Fingers, któremu ostatnio poświęca dużo uwagi. Przyznaję szczerzę i oficjalnie, że nigdy nie widziałem Amon Tobina na żywo, ale mogę sobie to wyobrazić. Z głośników sączą się sprzężone jungle'owe beaty, potem wchodzi widmowo-atłasowe tło i cała maszyna rusza niespiesznym tempem. Poszczególne fragmenty kleją się do siebie i tworząc unikalny mozaikowy, hipnotyzująco-klaustrofobiczny mariaż. I to wszystko na żywca. Chociaż to tylko moje wyobrażenia, to jednak wydaje mi się, że są dość bliskie rzeczywistości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.