28 maja w Stodole wystąpią legendy grunge'u, Mudhoney.
Tak, to prawda, gdyby mówić o najbardziej znanych kapelach grunge'owych, większość wymieniałaby czwórkę: Pearl Jam, Alice In Chains, Soundgarden i przede wszystkim Nirvanę, ale gdyby skupić się na tych najbardziej legendarnych, to najprawdopodobniej królewskie berło dzierżyłby Mudhoney. Od zawsze kwintesencja niezależności. Jeśli wydawali coś poza rodzinnym Sub Popem, to tylko na żarty i tylko na chwilę, ale nawet wtedy nie splamili się czymś, co mogłoby przypominać piosenkę do radia. Tak jest od 1988, ich pierwszej epki Superfuzz Bigmuff i pierwszego singla "Touch Me I'm Sick".
Mudhoney powstało na bazie punkowej części Green River, czyli Marka Arma i Steve'a Turnera, którzy nie mogli znieść hard-rockowych zapędów swoich kolegów z zespołu, którzy po rozpadzie udzielali się między innymi w Mother Love Bone i Pearl Jam. Pierwszy skład Mudhoney dopełnił basista Dan Peters i znany wcześniej z The Melvins Matt Lukin.
Po dwóch albumach dla Sub Pop w czasie największego boomu na chłopaków w podartych jeansach i kraciastych koszulach Mudhoney wydali trzy płyty dla większej wytwórni Reprise Records. Pierwsza z nich, Piece of Cake (1992), pilotowana przez singiel "Suck Your Dry", osiągnęła najwyższą w historii zespołu pozycję na liście Billboardu.
Po wydaniu Tommorow Hit Today i zmianie basisty (na Guya Maddisona) skład powrócił do rodzimego Sub Popu, z którym współpracuje do tej pory. Świetnym podsumowaniem dotychczasowego grania jest zeszłoroczny film dokumentalny „I'm now!”, gdzie oprócz seattle'owskich wyjadaczy skład Marka Arma propsują Kim Gordon i Thurston Moore z Sonic Youth (obok wspólnej płyty z Yoko Ono to pewnie jedno z ostatnich nagrań, gdzie będą figurować razem).
Ostatnią płytą studyjną, „Vashing Point” stare wygi seattle'owskiego punk rocka udowodniły, że trzymają się wyśmienicie. Niesprawdzenie ich na żywo byłoby grubym nietaktem.
Mateusz Romanoski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.