Niedziele nie są wymarzonym
dniem na chodzenie na koncerty, jednak warto poświęcić jutrzejszy wieczór na
przejście się do kosmosu, gdzie zabawią nas...
Electric Jellyfish, czyli trio z Melbourne, które debiutowało pod banderą
labelu Thurstona Moore'a (nie trzeba mówić kto to) i Byrona Coley'a (krytyka
muzycznego, który przyczynił się do wylansowania paru zacnych kapel, a także
poetę i twórcę biografii Chucka Norrisa), a do tej pory obija się po zacnych
niezależnych labelach. Respekt gitarowego Sonic Youth nie dziwi. Chłopaki
przyciągają mogącym kojarzyć się z Mudhoney niechlujstwem, dysonansowym atakiem
i transowością wczesnego Sonic Youth właśnie, punkową energią wtrącanymi
gdzieniegdzie korzennymi motywami, których nie powstydziliby się The Black Keys.
Poza tym jarają się The Jesus Lizard w równym stopniu, co Crazy Horse (improwizowany
klimat przywodzi na myśl legendarną kapelę Neila Younga) i prozą Cromacka
McCarthy'ego, więc fajnymi sprawami. Ostatnimi udostępnionymi nagraniami
pozostaje wyprzedany kasetowy singiel z marca zeszłego roku.
Na koncert warto przyjść punktualnie, bo na supporcie będziemy mogli usłyszeć gości z Gdyni, Judy's Funeral. Ironizując można napisać, że to „najlepsze polskie A Place to Bury Strangers od czasów pierwszej epki Karate Free Stylers”, ale trudno nie dać się porwać ich debiutanckiej epce, która zwyczajnie wciąga swoim dusznym klimatem. Poza tym utwory w rodzaju ich „252” i „Before You Fade Away” udowadniają, że oprócz APTBS bardzo dużo zawdzięczają Swirlies i klasykom spod znaku My Bloody Valentine. Warto mieć na nich oko.
Mateusz Romanoski
Godzina 20.00 , wstęp 20 zł.
12 maja, Kosmos Kosmos.
12 maja, Kosmos Kosmos.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.