wtorek, 15 stycznia 2013

Recenzja: East Wood - "East Wood" (2013, Oficyna Biedota/InnerGun)

Debiutancka kaseta East Wood to naprawdę wciągający materiał.










East Wood to prawdziwa zagadka. W Internecie nie znajdziemy praktycznie żadnych informacji o tym jednoosobowym projekcie, a wzmianka na Facebooku wykonawcy i wszelkich odnogach Oficyny Biedota i InnerGun to raczej ciekawostka, niż z życia wyjęte fakty. Legenda, jaką otoczono debiutanckie wydawnictwo zatytułowane East Wood jest jednak wybitna i warto w nią uwierzyć.


A było to tak… w dziewiętnastym wieku w Ameryce urodził się East Wood. Jego sposób na życie, to, czym się zajmował w tak trudnych czasach i niekorzystnych warunkach (sucha ziemia etc), owiane są tajemnicą. Wiadomo jednak, że z jego rąk powstały dwa nagrania. Nagrania bardzo frapujące, również ze względu na formę. Bo niewielu wie, ale „East” i „Wood” powstały poprzez rzeźbienie dłutem w kamieniu. I chociaż całą zasługę przypisano East Woodowi, a utworami zainteresowały się i InnerGun, i Oficyna Biedota, to nadal tajemnicą poliszynela jest, czy ten Amerykanin faktycznie skomponował oba kawałki. Tego zapewne szybko się nie dowiemy, a włodarze Oficyny Biedota nabierają wody w usta, tłumacząc, że „są to nagrania przez nas odkryte w ramach tzw. pracy archiwizacyjnej”. Czy to East Wood jest autorem piosenek? Czy może je tylko znalazł ryjąc dłutem w kamieniu? A co się stanie, gdy do drzwi wydawców zapuka prawnuk prawdziwego autora? Czy razem będą słuchać „East”, a poprawią „Woodem”? Życie pisze różne scenariusze, ale zanim do drzwi zapuka niespodziewany gość, warto sprawdzić tę zawierającą dwa kawałki kasetę.

Nagrania mogą przypominać trochę bardziej przykolorowanego Pirxa i, tu pokuszę się o wielki skok ideowy, rozruszane new new age albo inny post-new age/ experimental new age. I „East”, i „Wood” to ukłon w stronę elektroniki – trzaski w tle, zapętlony w nieskończoność (do końca każdego z kawałków) główny motyw. Te newage’owe skojarzenia słychać szczególnie w „East” i tym powolnym, lekko hipnotyzującym bicie. Nie gorzej wypada „Wood”, kawałek żywszy, bardziej Krojcowy z jego ostatniej odsłony, niż pierwszy numer z kasety, mocno podlany minimalem. Tak naprawdę, to podczas trwania tych niespełna sześciu minut utworu, gros czas u stanowi jeden powtarzający się w kółko motyw. Dość wciągający.

Dwa utwory z East Wood to mało, żeby wyrokować sukces projektu, ale wystarczająco dużo, aby zaciekawić, zaintrygować i rozbudzić smak na więcej. 

6.5

Piotr Strzemieczny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.