poniedziałek, 31 grudnia 2012

Zaległości recenzenckie #9: Lavender Diamond, Tim Hecker i Daniel Lopatin, The Gaslamp Killer, Black Sun Empire, Mela Koteluk

Kilka słów o albumach Lavender Diamond, The Gaslamp Killer, Black Sun Empire, Meli Koteluk oraz Tima Heckera i Daniela Lopatina.


Lavender Diamond – Incorruptible Heart (2012, Paracadute)


Kalifornijski kwartet przygotował płytę, którą można było przewidzieć, a która jednocześnie zaskakuje. Zaskakuje świeżością („Oh My Beautiful World”), zmysłowością („Come Home”)  czy po prostu przemyślanym przygotowaniem. Lavender Diamond grają i synthpopowe kawałki („Light My Way”), i ujmujące ballady. Nie zabrakło też patetycznego, acz również i uroczego zakończenia. „All The Stars” pobrzmiewa z pewnym wyczuwalnym przepychem, jednak delikatny głos Becky Stark idealnie z nim współgra. Krótko mówiąc – jest lepiej niż przy długogrającym debiucie. Ciekawiej. 6.5/10 [pst]


Tim Hecker & Daniel Lopatin – Instrumental Tourist (2012,Software)


Efekt współpracy Heckera i Lopatina nikogo nie mógł zdziwić. Długie ambientowe pejzaże zbudowane na wyciągniętych syntezatorach i różnego rodzaju trzaskach oraz samplach nie zawodzą. Instrumental Tourist prezentuje wszystko to, do czego obaj zdążyli przyzwyczaić słuchaczy swoją wieloletnią twórczością. Jest ponuro, sennie, ale przyjemnie w odbiorze. Choć to równy album, to na pierwszy plan przebijają się takie perełki jak „Vaccination (For Thomas Mann)”, „Racist Done” czy „Intrusions”. W offowym namiocie materiał sprawdziłby się bez zarzutów. 7/10 [pst]


The Gaslamp Killer - Breakthrough (2012, Brainfeeder)

Na Breakthrough Gaslamp stworzył niesamowitą mieszankę klimatów - w ciekawy sposób połączył muzykę rodem z bliskiego wschodu ze współczesną elektroniką i psychodelicznym rockiem. Większość utworów (z wyjątkiem dubstepowego „Peasants, Cripples & Retards” i Llyinlotusowego „Impulse”) opiera się na surowych bitach perkusji wspomaganej albo przez wokalne popisy Ganjasuffiego i tradycyjne wschodnie instrumenty, albo wszelkiego rodzaju sample i inne elektroniczne dźwięki. Na uwagę zasługują utwory takie jak: eksperymentalny „7 Years of Bad Luck for Fun”, niezwykle rytmiczny „Nissim”, w którym pięknie na tanburze zagrał Amir Yaghmai oraz świetnie rozpoczynający płytę „Veins” z Ganjasuffim. Można znaleźć tu piękne perełki, (przede wszystkim świetne partie perkusyjne) ale niestety nie jest to album wybitny. 6/10 [wir]






Black Sun Empire – From The Shadows (2012, Black Sun Empire Recordings)


Żyjemy w czasach, w których dla dzieciaków dubstep to przede wszystkim Skrillex, zaś drum'n'bass kojarzy się z tym, co obecnie tworzy DJ Fresh. Dla mnie zaczął istnieć już dawno temu, wraz z pojawieniem się brytyjskiego kolektywu Bad Company, z którego właśnie DJ Fresh pochodzi. To, co znalazłam na From The Shadows, to taka właśnie retrospekcja do czasów, w których najlepsze imprezy drummowe były w Łodzi, na imprezach grało się z winyli, a albumy elektroniczne sprowadzało się przez znajomych z UK. Nowy album Black Sun Empire to kawał dobrej roboty. To ciężkie, mroczne i najbardziej techniczne oblicze techstepu.
BSE na nowym albumie współpracują między innymi z Foreign Beggars („Dawn Of The Dark Day”), a także już tradycyjnie z Noisią („Feed The Machine”). From The Shadows to album, który trzyma poziom, który wyznaczyło poprzednie wydawnictwo Black Sun Empire, Lights & Wires. Jest to jedna z lepszych pozycji, jakie w tym roku ukazały się na scenie drum’n’bass. 8/10 [ast]



Mela Koteluk – Spadochron (2012, EMI)

Ciepły głos, przyjemna indie-popowa muzyka plus ciekawe, niebanalne teksty, to jak w skrócie można by opisać debiutancki krążek Meli. Wszystko to różnorodne i wciągające swoją fabułą. Mela została bardzo dobrze przyjęta przez polskie stacje radiowe. Tytułowy „Spadochron”, „Wolna” oraz „Melodia Ulotna” przez długi czas nie schodziły z listy radiowej Trójki. 
Zanim Mela nagrała solową płytę, śpiewała w chórkach u Gaby Kulki oraz zespołu Scorpions. Zapewne również dzięki temu doświadczeniu ma teraz taką odczuwalną łatwość w wydobywaniu z siebie całej gamy dźwięków. Muzyka tak lekko wypływa z jej ust, jakby to była najbardziej naturalna czynność na świecie.
Warstwa muzyczna wdziera się z każdym utworem coraz bardziej do serca, często powodując ciarki na plecach. Ważną częścią Spadochronu są teksty. Wszystkie zostały napisane przez artystkę, a czy należy je rozumieć dosłownie, czy szukać drugiego dna – pozostawiam już do interpretacji słuchaczowi. 8.5/10 [ast]
 

Tekst przygotowali:  Agnieszka Strzemieczna, Wojciech Irzyk oraz Piotr Strzemieczny


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.