Lavender Diamond – Incorruptible Heart (2012, Paracadute)
Kalifornijski kwartet przygotował
płytę, którą można było przewidzieć, a która jednocześnie zaskakuje. Zaskakuje
świeżością („Oh My Beautiful World”), zmysłowością („Come Home”) czy po prostu przemyślanym przygotowaniem.
Lavender Diamond grają i synthpopowe kawałki („Light My Way”), i ujmujące
ballady. Nie zabrakło też patetycznego, acz również i uroczego zakończenia. „All
The Stars” pobrzmiewa z pewnym wyczuwalnym przepychem, jednak delikatny głos Becky
Stark idealnie z nim współgra. Krótko mówiąc – jest lepiej niż przy
długogrającym debiucie. Ciekawiej. 6.5/10 [pst]
Tim Hecker &
Daniel Lopatin – Instrumental Tourist (2012,Software)

Efekt współpracy Heckera i
Lopatina nikogo nie mógł zdziwić. Długie ambientowe pejzaże zbudowane na
wyciągniętych syntezatorach i różnego rodzaju trzaskach oraz samplach nie
zawodzą. Instrumental Tourist
prezentuje wszystko to, do czego obaj zdążyli przyzwyczaić słuchaczy swoją
wieloletnią twórczością. Jest ponuro, sennie, ale przyjemnie w odbiorze. Choć
to równy album, to na pierwszy plan przebijają się takie perełki jak „Vaccination
(For Thomas Mann)”, „Racist Done” czy „Intrusions”. W offowym namiocie materiał
sprawdziłby się bez zarzutów. 7/10 [pst]
The Gaslamp Killer - Breakthrough (2012, Brainfeeder)

Na
Breakthrough Gaslamp stworzył niesamowitą mieszankę klimatów - w ciekawy
sposób połączył muzykę rodem z bliskiego wschodu ze współczesną elektroniką i
psychodelicznym rockiem. Większość utworów (z wyjątkiem dubstepowego „Peasants,
Cripples & Retards” i Llyinlotusowego „Impulse”) opiera się na surowych
bitach perkusji wspomaganej albo przez wokalne popisy Ganjasuffiego i
tradycyjne wschodnie instrumenty, albo wszelkiego rodzaju sample i inne
elektroniczne dźwięki. Na uwagę zasługują utwory takie jak: eksperymentalny „7
Years of Bad Luck for Fun”, niezwykle rytmiczny „Nissim”, w którym pięknie na tanburze
zagrał Amir Yaghmai oraz świetnie rozpoczynający płytę „Veins” z Ganjasuffim. Można
znaleźć tu piękne perełki, (przede wszystkim świetne partie perkusyjne) ale
niestety nie jest to album wybitny. 6/10 [wir]
Black Sun Empire – From The
Shadows (2012, Black Sun Empire Recordings)

BSE na nowym albumie współpracują między innymi z Foreign
Beggars („Dawn Of The Dark Day”), a także już tradycyjnie z Noisią („Feed The
Machine”). From The Shadows to album,
który trzyma poziom, który wyznaczyło poprzednie wydawnictwo Black Sun Empire, Lights & Wires. Jest to jedna z
lepszych pozycji, jakie w tym roku ukazały się na scenie drum’n’bass. 8/10 [ast]
Mela Koteluk – Spadochron (2012, EMI)
Ciepły głos, przyjemna indie-popowa muzyka
plus ciekawe, niebanalne teksty, to jak w skrócie można by opisać debiutancki
krążek Meli. Wszystko to różnorodne i wciągające swoją fabułą. Mela została
bardzo dobrze przyjęta przez polskie stacje radiowe. Tytułowy „Spadochron”,
„Wolna” oraz „Melodia Ulotna” przez długi czas nie schodziły z listy radiowej
Trójki.
Zanim Mela nagrała solową płytę, śpiewała w
chórkach u Gaby Kulki oraz zespołu Scorpions. Zapewne również dzięki temu
doświadczeniu ma teraz taką odczuwalną łatwość w wydobywaniu z siebie całej
gamy dźwięków. Muzyka tak lekko wypływa z jej ust, jakby to była najbardziej
naturalna czynność na świecie.
Warstwa muzyczna wdziera się z każdym
utworem coraz bardziej do serca, często powodując ciarki na plecach. Ważną
częścią Spadochronu są teksty.
Wszystkie zostały napisane przez artystkę, a czy należy je rozumieć dosłownie,
czy szukać drugiego dna – pozostawiam już do interpretacji słuchaczowi. 8.5/10 [ast]
Tekst przygotowali: Agnieszka Strzemieczna, Wojciech Irzyk oraz Piotr Strzemieczny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.