wtorek, 18 grudnia 2012

Recenzja: Dope Body – "Natural History", MeWithoutYou – "Ten Stories", Wild Books – "Bedroom Sessions EP" / "Gin / Why don't you SP", THE SKY IS – "The Sky Is EP", Benagain – "Agresywny Atak Zimy SP"

Powoli nadrabiamy zaległości recenzenckie. Kilka słów o albumach wydanych w mijającym roku. Dope Body, MeWithoutYou, Wild Books, The Sky Is i Benagain w naszych opisach.



Dope Body – Natural History (2012, Drag City)


W kategorii hipsterskiego h/c mogliby przybić sobie piątki z Pulled Apart By Horses. Chłopaki mają zresztą podobny patent na granie: zgarnąć punkowego niechluja, hardcore'owy ciężar i przefiltrować przez to, czego niezależne dzieci słuchały przez ostatnią dekadę. Wczesno Liarsowy „Shook”, obłędnie taneczny „Road Dog” który brzmi nie mniej energetycznie, niż klasyki DFA1979; tak infantylny, że aż urzekający „Powder” z refrenem, którego nie powstydziłbym się Homme; „Out Of Mind”, który mógłby zagrać Wolfmother, gdyby nie był tak przewidywalnym, czerstwiejącym składem. Poza tym dużo riffów, które w normalnym świecie powinny być grane na guitar hero. Nawet jeśli niektóre numery są tak bezwstydnie rock'n'rollowe, że aż wieśniackie. Tylko to wieś, na którą serio warto pojechać. Komary nie pogryzą. 7.5/10


MeWithoutYou – Ten Stories (2012, Pine Street)


MeWithoutYou po dwóch świetnych, choć trochę monotonnych (przez stylistyczną jednorodność) albumach i dwóch średnich, bo trochę monotonnych (przez brak aż tylu fajnych pomysłów, w zamian za stylistyczną różnorodność) albumach, postanowili pójść po rozum do głowy i połączyć oba podejścia. Z dobrym skutkiem, bo mielizn kompozytorskich tutaj właściwie nie ma, a około-folkowe odloty, które zżerały ich na poprzednim albumie, z dania głównego stały się przystawką. Aarona Weissa dalej trudno pomylić z jakimkolwiek innym wokalistą. „February,1878” i „Fox Dream Of The Log Flume” (ciekawostka, na drugi wokal wskakuje tutaj pani z Paramore) to numery, które z miejsca dołączają do najlepszych rzeczy nagranych przez ten skład. A przecież bawią się tutaj w rzeczy, które wcześniej się nie bawili. „Cardiff Giant” i „Aubergine” to rzeczy, których nie powstydziłby się Modest Mouse. Płyta w stylu „dla każdego coś miłego” - post-hardcore'owe ziomki się nie wkurwią, a folkowcy nie obrażą. Kontynuując porównania do kapeli Brocka, może nie jest to Moon and Antarctica, ale i tak jest zajebiście. 8/10

Wild Books – Bedroom Sessions EP / Gin / Why don't you SP (2012, własne)


Kiedy wydawało mi się, że o The Phantoms wiem już wszystko, wyskoczył Wild Books na pikniku songwriterskim. Myliłem się. Przy zachowaniu oldschoolowości formacji macierzystej wszystko jest takie dużo bardziej hiciarsko-bezpretensjonalne, bardziej velvetundergroundowe, bardziej minimalistyczne. Dobre na przykład na poimprezowy poranek, działa bardzo uspokajająco. 7/10








THE SKY IS – The Sky Is EP (2012, własne)


Że ciągle to samo, i że nudne powinienem napisać. Tylko że miłośnicy post-rocka z różnych krajów i tak na to, mówiąc brzydko, wyłożą jaja, będą podsyłali sobie to jako następną „naprawdę spoko rzecz”. I będą mieli rację, bo to jest spoko rzecz. Rzeczy, które nam coś przypominają, mogą być spoko, prawda? Mi Epka THE SKY IS przypomina czasy, kiedy słuchałem wszystkiego, co było otagowane jako post-rock na last.fm. Szukałem podobnych w podobnych, aż do momentu kiedy zorientowałem się, że jestem o krok od słuchania zapaleńca, który obstawił się delayami i nagrywa swoje przestrzenne rzeczy w pokoju. Wtedy to rzuciłem, chociaż czasami się przejdę na koncert, żeby pokiwać głową, bo wiem, kiedy wejdzie przester, a perkusista zacznie bardziej hardo stukać w bębenek. Aha, THE SKY IS to fajny skład, serio. Wyróżniam moment w „Cosmosie” na wysokości 00:50 i mocarną partię basu na początku „Lunara”. Ocena tej płyty to (ilość momentów, kiedy dałeś się zaskoczyć * twoja podjarka tą stylistyką) : (stopień oczekiwania na to, że ktoś zacznie zżynać ze Slinta, a nie z Mogwai + stopień pragnienia, żeby przekręcił taką stylistykę o 180 stopni, choćby miał grać tylko na cymbałkach) / 10

Benagain – Agresywny Atak Zimy SP (2012, własne)


Spropsowałem ostatnią epkę Benagain. Ze składu z Tematu zastępczego został teraz tylko mózg projektu, Dawid Ciesiółka. I co? Wiele się nie zmieniło. I fajnie. Mimo że tytuły tych dwóch piosenek i data wydania wywołały we mnie obawę o to, czy chłopak nie zabrał się za granie kolęd. Pudło. Te dwie urocze piosenki z „Cichą nocą” nie mają nic wspólnego, z „głuchą nocą” zresztą też nie. To dalej ujmujące, chłopackie rzeczy, które powinny śmigać na „Trójce” w najlepszym czasie antenowym. „Świąteczny rozkład jazdy” i „Ziemia śnieżka” to takie spokojnie smutne (nie wchodzące ani przez chwilę na tereny zarezerwowane dla depresyjnych neurotyków) akustyczne, sprytnie zaaranżowane trzyminutówki. 6.5/10


Mateusz Romanoski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.