piątek, 2 listopada 2012

Recenzja: Lena Piękniewska + Soundcheck – "Kołysanka na wieczny ‎sen" (2012, Antena Krzyku)‎

"Nie trzeba interesować się kulturą żydowską, żeby ten album mógł się podobać".









Ścieżka dźwiękowa jesieni. Nostalgicznie, melodyjnie, pięknie… Lena doskonale przenosi nas w czasie do przedwojennej Polski, w której mieszkało wiele rodzin żydowskich. Kołysanka na wieczny sen to piękna muzyka, trafiająca w głąb duszy i, jak sama wokalistka przyznała w wywiadzie dla radiowej Trójki, „banalne teksty prostego serca”.

Już od pierwszych dźwięków utworu „Fira” Lena wprowadza nas w nostalgiczny nastrój. Zanurzamy się w świat z czarno-białych zdjęć warszawskiego getta. „Gud Jomtew” oraz „Kołysanka” – w rytmie typowej kołysanki - przygotowuje do zapadnięcia w zimowy sen. Część piosenek, takich jak „Lulinka”, jest utrzymana w bardziej jazzowej stylistyce, jednak większość utworów nawiązuje do muzyki jidysz, zarówno stylem śpiewania, charakterystyczną muzyką, jak i samymi tekstami. Dwa bieguny tego gatunku przedstawiają smutne „Jeruszalajim” oraz żywiołowe „Nigun”.

Muzyka żydowska nie należy do najprostszych w wykonaniu, zwłaszcza dla wokalistów. Mimo to Lena Piękniewska daje popis swoich dźwiękowych możliwości na najwyższym poziomie. Nie bez powodu została laureatką konkursu „Pamiętajcie o Osieckiej”, który, w porównaniu ze wszechobecnymi w polskich mediach talent-showami, daje miarodajne wyniki. Zespół Soundcheck także zasługuje na pochwałę za świetne aranżacje muzyczne z poruszającym, piękny fortepianem we wszystkich utworach na płycie.

Krytycy zarzucają Lenie, że jej teksty są mało ambitne, jednak ja nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Owszem, są proste, ale i prawdziwe, wychodzące prosto z serca. To są tak jakby migawki z życia osób, które żyły wiele lat przed nami, oraz żal i tęsknota za przeszłością. Całość świetnie spaja okładka, wystylizowana na starą fotografię. W załączonej książeczce znajdują się zdjęcia z albumu rodzinnego dziewięćdziesięciosiedmioletniej pani Firy (patrz pierwszy utwór na płycie), a na nich roześmiane twarze szczęśliwych ludzi, którzy nawet nie spodziewali się ile zła i bólu czeka ich za kilka lat.

Nie trzeba interesować się kulturą żydowską, żeby ten album mógł się podobać. Bez problemu odnajdziecie się w klimacie, jaki panuje na Kołysance na wieczny sen. Znajdziecie tu zarówno spokój i ukojenie nerwów po długim dniu w pracy, jak i chwilę refleksji, której sprzyja jesienna aura.

8

Agnieszka Strzemieczna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.