czwartek, 15 listopada 2012

Gigowa polecajka: Dry The River w Hydrozagadce

Dry The River 17 listopada w Hydrozagadce na jednym z trzech koncertów w Polsce.














Osobiście na tegorocznym openerowym występie Dry The River nie zjawiłem się, lecz sam fakt, że mimo to wydarzenie to dotarło do moich oczu i uszu, kilkakrotnie poczytuję za duży komplement dla młodego zespołu; niektórzy twierdzą wręcz, że ich obecność była najciekawszym wydarzeniem całego festiwalu, a widownia przyjęła ich tak gorąco, jak TVP przyjmuje koncerty Sabatonu.

Dla wszystkich zainteresowanych niezorientowanych: Dry The River to taki boysband z gitarami zamiast playbacku, jakim byłby Zakopower, gdyby grał trochę ciekawszą muzykę; swoją twórczość określają mianem gospel-funku granego przez punk-rockowców. Panowie mają na koncie dwie epki, które, jak na przystawki przystało, swojego czasu wzbudziły niemałe zainteresowanie miłośników klimatów „Mumford&Sons”, a w połowie tego roku zaserwowali długograj, który stanowił danie główne; całość – zupełnie smaczna, bez szarży na ambit, ale z pozostawionym apetytem na kolacje. O albumie Shallow Beds więcej zresztą tutaj.


Jeśli Poznań ich nie wykończy, a Warszawa nie znudzi, zapowiadają się trzy świetne show od zespołu już znanego ze swojej żywiołowości zarazem niepozbawionej stosownej dozy wrażliwości. Wydaje się i wrażenie rośnie to z każdym obejrzanym występem, że ich zaangażowanie sceniczne, że posłużę się metaforą, bliższe jest łzom niż wymiotom.

Zerknijcie, wpadajcie, zakochajcie się.

Jacek Wiaderny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.