środa, 17 października 2012

Recenzja: Turnip Farm - "The Great Division" (2012, Antena Krzyku)

Turnip Farm przy swoim nowym wydawnictwie dalej trzymają poziom. 












Fajnie, że jest nowy Turnip. All the tangled girls było jedną z przyjemniejszych dla ucha polskich płyt dla ludzi tęskniących za sprzęganiną i energią lat dziewięćdziesiątych. Great Division jest świetnym rozwinięciem obranego wcześniej kierunku. Zachowuje dawną energię i hiciarskość, ale serwuje ją w bardziej zróżnicowanej kompozytorsko i brzmieniowo oprawie
.
Przy odsłuchu pierwszego udostępnionego numeru „Division” bałem się o ten album. Bałem się, że zabraknie tam konkretów; że wszystko będzie takie, z lekka shoegaze'owym brzmieniem, z beztroską atmosferą, tak jak w przypadku „Swell” z poprzedniej płyty. O tym, jak się myliłem, przekonują już dwa pierwsze numery. „Tricks” to najbardziej przebojowy (w dobrym tego słowa znaczeniu), jaki wyszedł spod paluchów Turnipów od czasów genialnego „Passover”. Fajny zwrot akcji następuje na wysokości trzeciego „Pristine”, z klimatem przywodzącym na myśl najlepsze momenty pierwszej płyty Tin Pan Alley. To dowód na to, że nie muszą łoić, żeby łapało za serducho. Następny „Transmission” to mój kompletny faworyt, ze skradającym się motywem, jak u Fugazi ze złotych lat. Nawet wokal przywodzi na myśl furiackiego Piciotto. Tempo jeszcze mocniej podkreśla bardzo grunge'owy (w punkowym tego słowa znaczeniu) „Thread”. Gdyby nie przetwarzany jakimiś zabawkami wokal, numer spokojnie mógłby przygarnąć jacyś seattle'owscy wyjadacze. Trochę wytchnienia przynosi pół-akustyczny, zaśpiewany przez występującą gościnnie Anię Brzezińską „Offender”. Prawie dziesięciominutowy „Fog” to numer, którego bardzo brakowało Dinosaur Jr. na ich ostatnim albumie - przeładowany stłumioną frustrą i fenomenalnymi partiami gitar, mniej więcej w połowie przeradzającego się w gęstą, rozimprowizowaną bestię. I kończy się „Division”, który w postaci sympatycznego zakończenia, broni się o wiele lepiej niż jako zajawka albumu (nie oszukujmy się, średnio oddaje klimat całości).


Dla miłośników wyżej wymienionych składów to jazda obowiązkowa. Jeśli komuś podobał się debiut, Great Division ukąsi go pewnie jeszcze mocniej. Dla mnie pewnie będzie to jedna z fajniejszych rzeczy wydanych w tym roku. 

8


Mateusz Romanoski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.