Ósma edycja warszawskiej imprezy
rusza już jutro. Otwarcie bram w piątek o 18:30. Jeżeli jeszcze nie wiecie
od czego zacząć, czego nie można przegapić, a na co warto zajść z czystej
ciekawości – rozwiejemy wasze wątpliwości. Jeżeli festiwalowy outfit jest już
opanowany, nie pozostaje nic innego, jak cieszyć się muzyką...
Na pewno warto zacząć imprezę w
strefie gastro, bo na to przecież będzie całe pół godziny od rozchylenia bram
Soho Factory. W tym roku oferta nieco poszerzyła się, bo na FFF odbędzie się
zlot foodcarów, czyli mówiąc bardziej przystępnie, będzie jeszcze większy wybór
frytek, hamburgerów i hot dogów, miejmy nadzieję, że w przystępnych cenach, bo konkurs
wygra ten samochód, w którym zostawimy najwięcej festiwalowych bonów.
A to nasze typy muzyczne:
Delphic
Brytyjczycy raczyli nas utworami
z nowej płyty Acolyte latem 2010 podczas krakowskiego Selectora. Teraz
wracają nad Wisłę z utworami z nadchodzącego, nowego albumu. Pierwszy singiel
(„Good Life”) znalazł się wśród utworów dumnie oprawiających igrzyska w
Londynie. Spodziewamy się solidnego show, bo do takich przyzwyczaili swoich
fanów panowie ze stajni Polydora. Będzie i elektronicznie, i gitarowo. Warto!
Nina Kraviz
Młoda, ładna – to na pewno. Czu
utalentowana? - to koniecznie trzeba sprawdzić. Pochodząca z Rosji didżejka
postara się rozkołysać publikę pod Second Stage. Zapewne uderzy w mocno klubowe
brzmienia, chociaż wiksy życia raczej nie ma się co spodziewać, ale takową mogą
zapewnić...
Bloody Beetroots
Włoski kolektyw, którego nikomu
nie trzeba przedstawiać, bo wiele osób to właśnie dla niego zdecydowało się
wyskubać z portfela ostatnie grosze na bilet. Zespół widzieliśmy już pod koniec
zeszłego roku w miejscu dość intrygującym, jak na taki koncert, bo w klubie
Stodoła. Myślę, że industrialne przestrzenie Soho Factory sprawdzą się w tej
kwestii nieco lepiej. Maruderzy i narzekacze powiedzą, że to już było, chociaż
i tak pewnie powędrują w okolice sceny. Będziemy i my! One! Two! Woop, woop!
Schlachthofbronx
To już zdecydowanie propozycja
dla najwytrwalszych. Jeżeli pozbieraliście wszystkie kończyny i elementy
garderoby po krwawych burakach, zapraszamy na „epicką wiksę” na zakończenie
pierwszego dnia. Muzyki niemieckiego duetu nie da się chyba inaczej
zaklasyfikować. Media piszą, że to połączenie dancehallu, kuduro i rytmów
bałkańskich. Ja piszę: to ostre pierdolnięcie, na które chyba nie każdy jeszcze
jest gotowy.
Iamamiwhoami
Jeżeli ich koncert będzie porównywalnie dziwny, jak klipy,
to szykuję się przednia zabawa. W Skandynawii są niekwestionowanym hitem,
chociaż zagrali tylko kilka koncertów. W tej części Europy chyba po raz
pierwszy, więc tym bardziej warto!
Brodinski & Gesaffelstein
Jak powszechnie wiadomo, prawie każdy polski festiwal musi
mieć Francuza grającego elektronikę. W tamtym roku nie dopisał Yuksek. W tym
roku, żeby nadrobić straty moralne z Freeforma numer siedem, mamy aż dwóch:
Broda, który podzieli didżejkę ze swoim rodakiem Mike'em Levy
tworzącym Gesaffelstein. To będzie prawdopodobnie jeden z najlepszych
momentów festiwalu. Do zobaczenia KO-NIECZ-NIE!
Digitalism
Ta edycja festiwalu zdecydowanie należy do Niemców i
Francuzów. Ci pierwsi zakończą oficjalnie występy na głównych scenach.
Digitalism to kolejny zespół, który zobaczyć i usłyszeć warto. Ich ostatni
album, I love You, Dude!, może i nie wywołał muzycznej rewolucji, ale
całokształt na pewno wart jest uwagi, tym bardziej, że będzie to pierwszy
koncert w Polsce w składzie live.
Poza koncertami na dwóch głównych scenach festiwalu bardzo
ciekawie zapowiada się debiutujący w tym roku projekt Red Bull Music Academy, w
której zobaczymy, czym obecnie żyje elektronika. Nie zabraknie polskich
akcentów. To tu za konsoletą staną Eltron John czy Last Robots.
Zdecydowanie warto zobaczyć również brytyjskie XXY i set prawdziwego
weterana muzyki elektronicznej – Ewana Pearsona, który miksował dla
Depeche Mode, Chemical Brothers, M83, Delphic, GusGus i wielu innych znanych i
lubianych. Do zobaczenia!
Miłosz Karbowski
brawo, same moje typy:) tylko wg mnie doskonałym zakończeniem soboty nie będzie Digitalism, tylko Doc Daneeka & Benjamin Damage, zapomnieliście o nich? pozdrawiam!I.
OdpowiedzUsuńa o Leftield cisza...
OdpowiedzUsuń