The KDMS, jak sami o sobie mówią, są “indie disco
odpowiedzią na Adele”. Według mediów bliżej im jednak do Moloko. Po
przesłuchaniu Kinky Dramas and Magic
Stories w pełni rozumiem zachwyt nie tylko rodzimej prasy muzycznej.
Trzon The KDMS tworzą electro-soulowa diva z Londynu Kathy
Diamond oraz nasz rodzimy producent Max Skiba. W produkcję płyty zamieszani
byli m.in. panowie z Hot Chip, którzy zrobili kilka remixów, w tym zamieszczoną
na debiutanckim albumie alternatywną wersję utworu „Wonderman” oraz DJ - Morgan
Geist, odpowiedzialny za remix kawałka „Tonight”.
W 2009 roku pojawił się ich pierwszy singiel „Never Stop
Believing”, który zrobił trochę zamieszania w polskich stacjach radiowych. Rok
później wyszedł otwierający album Kinky
Dramas and Magic Stories „High Wire”.
Już od pierwszych dźwięków płyta jest bardzo vingage. Najlepsze
utwory albumu to z całą pewnością „Wonderman” i „Tonight”, przywołujące
kolorowe disco lat siedemdziesiątych. Jest słodko i mocno funkowo. Na krążku
znajdziecie też ich remixy. „Wonderman” w nowej wersji, którą zmajstrowali
Justus Kohncke i Alexis Taylor z Hot Chip, jest bardziej elektroniczny niż
oryginał, przepełniony mocnym bassem, zaś dźwięczny wokal Miss Diamond wydobywa
się jakby spod spodu. Dzięki tym zabiegom zrobił się trochę mroczny, ale za
razem i bardziej intrygujący. Zaś remix „Tonight”, w wykonaniu Morgana Geista,
stał się po prostu minimalistyczny i bliżej mu do klubowych imprez. Słuchając „Circles” nieomal chciałoby się wyciągnąć wrotki
i jeździć w rytm muzyki. Klimatu dopełnia nowy, kolorowy teledysk:
„Part Time
Lovers” bardzo przypomina mi swoją stylistyką utwór CSS „Let’s Make Love and
Listen to Death from Above”. To chyba przez te magiczne dźwięki w tle.
Jednak nie wszystkie utwory na płycie brzmią radośnie i
rwą nogi do dzikich pląsów na parkiecie. Znajdziemy tu też bardziej refleksyjne,
przyjemnie wyciszające utwory, takie jak np. „Your Love is Right”.
Kinki Dramas and
Magic Stories genialnie
współgra z aurą za oknem. Przyjemne, funkowe dźwięki mogą stanowić zarówno
ścieżkę dźwiękową do relaksu na plaży jak i być dobrym starterem w piątkowe
wieczór.
Podsumowując, The KDMS na swoim debiucie podaje nam
wyśmienitą porcję nu disco, meandrującego od okolic melodyjnego house’u po bardziej
funkowe brzmienie lat siedemdziesiątych. I znów możemy być dumni z naszych
twórców!
8/10
Agnieszka Strzemieczna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.