Koncert Beach House w ramach Tauron Nowa Muzyka będzie pierwszym występem w Polsce.
W 2004 roku Victoria Legrand, której część życia upłynęła na
pokonywaniu trasy między Paryżem a Filadelfią, weszła w komitywę z gitarzystą
Alexem Scully. Chociaż afektu
romantycznego od pierwszego spojrzenia nie zanotowano, muzyczna chemia przekuła
się na nowy byt pod nazwą Beach House – miejsce pochodzenia: Baltimore. Nagrany
dwa lata później debiutancki album zyskał przychylność krytyków, fani zaś rozpoczęli
krucjatę dream-popowej miłości.
O dyskograficznych
dokonaniach Beach House, którzy do tej pory wydali cztery LP, zwykło się
mówić w konwencji zero-jedynkowej. Debiut
oraz pochodzące z 2008 roku Devotion
to jakość jedna, spójna i wyróżnialna. Związany z przejściem do Sub Pop oraz
komercyjnym sukcesem Teen Dream
tworzy całość z najnowszym Bloom. Czy
ta konsekwencja w konstruowaniu klimatu oraz forsowaniu charakterystycznego
brzmienia, które powtarza się nie tylko w kolejnych numerach, ale również na
dwóch ostatnich płytach, jest zaletą czy wadą? Opinie krążą bardziej
zróżnicowane niż setlista, skądinąd bardzo miłego, tegorocznego wydawnictwa.
Na pewno zespołowi
odmówić nie można ogromnej łatwości w tworzeniu niepowtarzalnej aury i
nastroju, który przy swojej syntetyczności czy - może momentami - cukierkowatości
równocześnie kryje w sobie tajemnicę i pewną nieoczywistą refleksyjność. Bez wątpienia duża w tym zasługa
niepowtarzalnego głosu Victorii, która z kompozycji w rodzaju „Walk in The
Park” uczyniła prawdziwe, kilkuminutowe dzieła sztuki. Wieść gminna niesie, że
ponoć Victoria na scenie potrafi zafrasować nie tylko wykonaniem, ale również
wyjątkowo oryginalnymi ruchami, szczególnie głowy oraz w konsekwencji – co
naturalne – włosów.
Nim Beach House wypłynął oficjalnie na fali mainstreamowego
splendoru, wsławił się również pojawieniem się na jednej scenie z Grizzly Bear,
gdzie Victoria towarzyszyła zespołowi podczas wykonania jednego z najprzyjemniejszych
numerów na Veckatimest – „Two weeks”.
Charakterystyczny wokal
Legrand, emocjonalny, chociaż równocześnie dość
chłodny i ocierający się o najlepszą Nico oraz hipnotyczne gitary to kombo,
które w wersji live zdecydowanie stanowi jeden z highlightów najbliższej edycji
festiwalu Tauron Nowa Muzyka. Tym bardziej, że Beach House zagrają u nas po raz
pierwszy.
Dominika Chmiel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.