sobota, 2 czerwca 2012

Recenzja: Plug&Play - "Why so close?" (2012, własne)

Lubelskie Plug&Play znowu w akcji.












Kiedy byłem młody oglądałem namiętnie filmy o pechowcach mniejszych czy większych - „Clerksów”, „Napoleon Dynamite” i tak dalej. Dlatego też mam sentyment do tych, którym się nie powodzi. A Plug&Play to chyba pechowa czołówka naszego dancepunkowego poletka (zakładając, że takie poletko w ogóle istnieje). Działający od 2006 roku, przewalający się przez małe kluby i festiwalowe sceny, większe i mniejsze składanki, targający przez zmiany składu (teraz dla odmiany szukają basisty/tki), zespół nigdy nie otarł się (w przeciwieństwie do takiego Out of Tune) o popularność z prawdziwego zdarzenia. Niestety wydaje mi się, że Why so close?, mimo że to udana płyta z paroma bombami, może tego nie zmienić.

Oczywiście pięść powinna uderzyć raczej w polski rynek niż w songwriterską szczękę Plugów, ale, niestety, nie można się oprzeć wrażeniu pewnej archaiczności takiego grania. Całe szczęście na korzyść zespołu działa energia (wreszcie w należycie dobrej producenckiej oprawie), wielkomiejski klimat, groove i duża nośność materiału.


Momenty? Przede wszystkim „Ready for rapture” przechodzący od spokojniejszego wcielenia Editorsów do świetnego, dynamicznego refrenu. Zaskakująco surowy, ze wstępem pasującym raczej do zachłyśniętych latami dziewięćdziesiątymi sprzęgaczy i oldschoolowo coolkidsofdeathowym przejściem na wysokości 2:30, „Let's get no hope”. „Stop me” zbudowany na podobnej zasadzie jak „Ready for rapture”, zdradzający większe niż w reszcie utworów kombinowanie z mostkami, przejściami, dawkowaniem intensywności grania. Tyle highlightów, a reszta to po prostu trzymające poziom rzeczy w stylu, do którego Plugi, jak i większość dancepunkowej sceny zdążyła nas przyzwyczaić.

Czyli co? Fajna płyta, która powinna była wyjść jakiś czas temu, o czym pewnie zarówno zespół, jak i odbiorcy dobrze wiedzą. Paradoksalnie upływ czasu powinien
Why so close? pomóc. Po przeżuciu przez rynek następnego nurtu i powrocie do rurek i ciętych gitar, ta płyta ma szansę zostać, w polskiej kategorii, ważną lekcją do odrobienia.

7/10

Mateusz Romanoski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.