To musiało się zdarzyć. Kłamcy przeczołgali się już przez konceptalbumy z wiedźmami w tle, berlińskie surowizny, obmacywanki z melodiami i rytmiczne wygibasy. W końcu doczołgali się do mieszanki około Aphexowego IDM, Radioheadowych smędów i nawiedzonej, przypisanej tylko Liarsom, nawiedzonej atmosfery.
Cóż tam mamy... ”The Extact Colours Of Doubt” to bardzo Liarsowy opener, na tle reszty albumu dosyć stonowany, długo nabierający tempa. „Octagon” łączy chory klimat rodem z They were wrong, so we drowned z IDM'ową dłubaniną. „No.1 Against the Rush”, gdyby nie wokal Angusa, spokojnie mógłby robić za jakiś mocny punkt Hail to The Thief. „A Ring on Every Finger” przyciąga trupim klimatem, zsamplowanym stękaniem i genialnym groove’em. W tym numerze też najlepiej słychać rosnącą świadomość producencką Liars, w tle dzieje się naprawdę dużo. „Ill Valley Prodigies” to ciąg dalszy psychozy, tym razem w formie kołysanki z kruczymi śpiewami. Umieszony w samym środku płyty numer tytułowy od pierwszego przesłuchania wgniata w ziemię snującym się i fałszującym wręcz podkładem, dobijającą, gorzką atmosferą i beznamiętnym, ale podskórnie wkurwionym śpiewem Angusa. Jak dla mnie tak poruszającego numeru nie mieli od czasów „Be Quiet Mt. Heart Attack!”, a może nawet nigdy wcześniej. Potem już trzymamy się bardziej przystępnego kursu. „His and Mine Sensations” to bardzo ładna, radioheadowa mruczanka, i chyba pierwszy na płycie wyrazisty gitarowy motyw. „Flood to Flood” to chyba najbardziej korzennie liarsowski numer płyty, brzmiący jak zabawy dzieci po przedawkowaniu horrorów na dobranoc, z różnej maści keybordzikami. Tym milej słucha się „Who is the Hunter” z Andrewem nucącym sobie melodyjki pod cymbałkowo-programowany podkład. „Brats” parę lat temu mogłoby robić za hit na tańcach dla alternatywnej młodzieży. No i bardzo ładny closer, „Annual Moon Words”.
W sumie WIXIW bardzo spójny, konkretny album. Jak zawsze, niezależnie od tego, w co Liarsi się bawią.
8.5
Mateusz Romanoski
Liars byli supportem Radiogłowych na trasie w 2008 roku, a sam Thom remiksował jeden z ich utworów na bonusowej płycie 'Sisterworld' i wymienił ich utwory w mixtape'ach umieszczanych na stronie Radioheadów. Tylko proszę, po co tyle razy podkreślać podobieństwo nastroju i brzmienia obu płyt? Wystarczyłoby o tym wspomnieć w samym nagłówku i pod koniec, byłby wtedy lepszy efekt. Co nie zmienia faktu, że podobieństwo to przekonuje mnie do szybszego zabrania się za przesłuchanie "WIXIW".
OdpowiedzUsuń