Odpalam na vinylu Alcachofa i wiem, że tegoroczne
Audioriver, po raz kolejny, będzie niezapomnianym przeżyciem. RAVE THE RHYTHM!
Legendarna postać sceny minimal techno, słynąca z niezapomnianych setów dj-skich, Ricardo Villalobos, pod koniec lipca pojawi się w Polsce! Jeśli ktokolwiek jeszcze zastanawia się, czy warto jechać w tym roku do Płocka, to po ogłoszeniu tego artysty nie powinien mieć nawet cienia wątpliwości. Jego występ zamykający Audioriver 2008 przeszedł do historii jako jeden z najlepszych setów festiwalu. I podpowiem, że nie była to dubstepowa wixa z wiertarkami imitującymi muzykę, tylko prawdziwa latino -tech- petarda.
Urodzony w Chile, w wieku 3 lat
wraz z rodziną przeniósł się do Niemiec. Nigdzie indziej, jak właśnie w
Berlinie, europejskiej stolicy techno ,stawiał pierwsze muzyczne kroczki. W
wieku 11 lat zaczął grać na bongosach. Jego późniejsze zainteresowanie
elektroniką rozpoczęło się dość zwyczajnie - jako nastolatek był wielkim fanem
Depeche Mode. Od zawsze muzyka była jego
pasją, ale nigdy nie myślał, że będzie się nią zajmował zawodowo. W późnych
latach osiemdziesiątych próbował sił jako DJ i muzyk elektroniczny.
Ukształtowały go pełne pasji brzmienia Ameryki Południowej – tango Astora Piazzolli czy kubańska salsa, co wyraźnie słychać w jego utworach, gdzie rytmika techno przenika się z groove’em samby. Wśród swoich muzycznych inspiracji wymienia też Baby Forda, Thomasa Melchiora, Derricka Cartera, Andrew Weatheralla, czy Plastikmana.
Przez całe lata dziewięćdziesiąte wydał kilka EP dla niemieckiej wytwórni Playhouse i
Perlon. Jego kariera nabrała tempa w 1998 roku, po nagraniu Salvador. Ricardo zremiksował niezliczoną ilość utworów, m.in.: słynne “Cala Llonga” Svena Vätha , "The Sinner in Me” Depeche Mode , czy Das Racist - "The Bing Bong
Chong-a-Long”. W 2006, razem z Luciano, wystąpił w Berlinie, na głównej
scenie Loveparade. Ma na koncie osiem albumów.
Słynie z niezwykle pozytywnej i energetycznej muzyki, idealnie
trafiającej w nastroje ludzi. Nigdy nie zapominając o swoich korzeniach,
przemyca w setach dźwięki Andów, Chile, Peru i Boliwii. Nie jest typowym showmanem.
Nie potrzebuje się przebierać, bo porywa
ludzi brzmieniem. Jak sam twierdzi: „Brazylijczycy
słuchali techno kilkaset lat wcześniej. Porównując rytm samby i współczesnego
techno można odnaleźć wspólną idee obydwu nurtów”.
Szaleństwo rodem z karnawałów w Rio
de Janeiro, latem? w Polsce? Tak, za niewiele ponad miesiąc!
Nicoletta Szymańska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.