Przyjedzie, czy nie przyjedzie?
Zagra, czy nie zagra? Te pytania od jakiegoś czasu nurtowały i nadal nurtują
fanów Björk z całego świata. Artystka z powodu wykrycia guzków na strunach
głosowych masowo odwoływała koncerty. Jeżeli wierzyć zapewnieniom
organizatorów, ten na Openerze dojdzie do skutku, a przygotowania trwają. Nie
pozostaje więc nic innego, jak zakasać rękawy i czekać na ogromne multimedialne
show, bo takie chyba gwarantuje najnowszy materiał Islandki.
Björk to zapalona innowatorka i
eksperymentatorka. Nie boi się ryzyka i podejmując je wychodzi z tego obronną
ręką. Balansuje na granicy kiczu, a czasem banału. Bapsi, bo tak zwykli ją
nazywać przyjaciele, to na Islandii istna bogini. Każdy muzykujący Islandczyk
twierdzi, że „właśnie ta Björk” jest jego daleką kuzynką. Ekscentryczna
wokalistka i multiinstrumentalistka ma na swoim koncie równie wiele nagrań solo
i z gwiazdami (o jakich innym muzykom nawet się nie marzy), co romansów i
chwilowych miłosnych zawirowań. Mocna osobowość, jaką została obdarowana po
mamie – hipisce, pozwoliła jej odmówić swojego czasu współpracy samemu Dawidowi
Bowie!
Biophilia to najnowszy album Islandki, z którym przyjedzie również
do Gdyni. Od początku do końca dzieło to miało przełamywać granice tego, co w
muzyce jeszcze nieznane. Nagrane iPadem, okraszone instrumentami rodem ze Star
Treka i wizualizacjami, które robią z każdego koncertu niesamowite show. Każdy
występ Björk to wielkie przedsięwzięcie, nad którym pracują setki scenografów,
oświetleniowców i dźwiękowców. Wszystko misternie zaplanowane, bo choć
wokalistce nie brakuje spontaniczności, to bardzo ceni również perfekcjonizm.
To dlatego nagrywając album Post na
wyspach Bahama usunęła po powrocie cały materiał i nagrała wszystko od
początku. Niekonwencjonalna, zaskakująca, oryginalna i z tupetem. Prawdziwa femme fatale światowej sceny
muzycznej. Czym zaskoczy nas w Gdyni?
Miłosz Karbowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.