środa, 2 maja 2012

Recenzja: Immanu El - "In Passage" (2011, And The Sound Records)

Przed polskimi koncertami warto zapoznać się z trzecia płytą Immanu El.










Miało nie być już płyt z ubiegłego roku, ale Immanu El przeszli w mediach jakoś bez większego echa. A szkoda, bo Szwedzi nagrali ładny album.

Może i nie jestem fanem czy ekspertem od post-rocka, za Immanu El nigdy nie szalałem, ale umiałem przyjąć ich muzykę, nie doszukując się ukrytych głęboko minusów. Byli i są – nie zwracałem na nich większej uwagi. In Passage to trzeci album studyjny i krążek, patrząc całościowo, stosunkowo spójny i ładny.

Znajomością post-rockowego rynku muzycznego w Szwecji jakoś wielce się nie pochwalę. Immanu El mają tę przewagę jednak nad Doreną (tych znam nawet już osobiście –sto procent do lansu), że grają…ciekawiej. Może nie jakoś odkrywczo, może twórczość grupy Claesa Strängberga gór nie przenosi i nie sprawia, że Morze Bałtyckie rozejdzie się na dwie strony niczym u Mojżesza, ale za to ładnie bawią się na emocjach. Duża w tym rola subtelnego i delikatnego, niekiedy przejmującego (jak w „Comforting Dawn”) wokalu. Ten pełny śpiew, nieprzykryty mgłą melancholii i szeptu (jak chociażby w „While I’m Reaching For You”), wypada dużo, dużo lepiej.

Nad warstwą muzyczną ciężko mi się rozwodzić, bo utwory, jak to w większości zespołów post-rockowych, brzmią… podobnie. Jasne, są perełki, jak wymienione „Comforting Dawn” i otwierające In Passage „Skagerak” (chociaż momentowy falset drażni uszy), które wyrastają ponad resztę kompozycji, jednak trzecia płyta Szwedów to też momenty słabsze, żeby nie powiedzieć… denne. „To an Ocean” nie porywa ani melodyjnie, ani wokalnie. To samo można powiedzieć o „The Threshold”, które emocji wywołuje tyle samo, co „Next” na MTV czy premiera kolejnego klipu Kings of Leon.

Spokój i ukojenie – na pewno te dwa elementy wnosi In Passage. Może jest trochę wzniośle, mało innowacyjnie, ale całokształtem jest to płyta warta uwagi. Polecana zwolennikom brzmień smętnych i refleksyjnych. O fanach post-rocka nie wspominam, bo to r a c z e j rzecz naturalna. Koncerty w Polsce warto będzie zaliczyć.

6.5/10

Piotr Strzemieczny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.