Visions to trzeci, solowy album wydany przez
Claire Boucher w ciągu ostatnich dwóch lat.
Ta niezwykła Kanadyjka, od początku
swojej kariery muzycznej, z dnia na dzień zdobywa coraz większe
uznanie fanów na całym świecie. Grimes, która od samego początku
robi muzykę według własnego wyobrażenia i gustu, zbiera właśnie
efekty swojej ciężkiej pracy. Po świetnie przyjętym Halfaxa,
który ukazał się w zeszłym roku Grimes parę miesięcy temu
pochwaliła się kolejnym krążkiem. Album nosi tytuł Visions
i klimatem niewiele różni się od swojego poprzednika, jednak
wydaje się być dużo bardziej dopracowanym i nastawionym na publikę
wydawnictwem. Sama artystka powtarzała w wielu wywiadach, że Visions
powstało z myślą o graniu na żywo. Przez to jest bardziej
taneczna i żywa, z mniejszą dawką gotyckich, smutnych akcentów.
Jednak ten przedziwny i wciągający klimat z poprzednich płyt pozostał ten sam. Dzięki temu Visions jest dziełem niezwykle różnorodnym i ciekawym. Znajdziemy na
nim pokręcone i trudne w odsłuchu utwory oraz
te bardziej wygładzone i chwytliwe, zachęcające do tańczenia czy radosnego podrygiwania nóżką. Jeśli chodzi o te pierwsze, to nie zawsze są one łagodne dla ucha, choć jest ich na Visions zdecydowanie mniej, w porównaniu z dwoma poprzednimi albumami. Jednak zarówno jedne jak i drugie, świetnie reprezentują to, kim jest i co ma nam do zaoferowania ta
urocza Kanadyjka.
Spośród zebranych na płycie utworów, na pierwszy plan wysuwają
się "Genesis", "Oblivion", "Be a body" oraz "Skin" będące najbardziej chwytliwymi i płynnymi kawałkami. Ten drugi jest
bez wątpienia najlepszym na płycie. Jeszcze większą radość
sprawia, gdy oglądamy towarzyszący mu teledysk. Moimi osobistymi faworytami są te dwa wymienione jako ostatnie. Myślę, że głównie przez to, iż są mniej wyeksploatowane w porównaniu z dwoma pierwszymi. Jeśli chodzi
o słabe punkty, to trudno jest je wytknąć Claire. W wielu
recenzjach przewija się temat jej głosu: że za wysoki, że
brzmi jak Yo-Landi z Die Antwoord albo jedna z wiewiórek z bajki
Chip i Dale. Mi to nie przeszkadza, więc nie będę zaliczał tego
do wad płyty. Jedyne czego się obawiam, to popadnięcie Claire w
rutynę i pozostanie w tym jej małym, bajkowym i onirycznym muzycznym świecie.
Bo tak naprawdę, poza wygładzeniem i dodaniem bardziej rytmicznych
bitów, Visions nie odróżnia się bardzo od jej
zeszłorocznego albumu. Z drugiej strony, Claire ma zaledwie dwadzieścia lat. Wiele jeszcze przed nią, dlatego teraz może robić to, co jej
się podoba i w czym się najlepiej sama odnajduje. Ważne, że udało jej się to
sprzedać i zdobyć uznanie fanów na całym świecie. Ja jestem jednym z nich i będę
bacznie obserwował jak potoczy się jej kariera.
Warto wspomnieć również o tym, że
Grimes sama tworzy okładki do swoich wydawnictw. Przy okazji wydania
trzeciego albumu mówiła, iż rysunek zdobiący
front płyty wykonała myśląc o swojej twórczości: „chciałam
aby rysunek był piękny oraz napastliwy i brutalny zarazem, tak jak
moja muzyka” (“...something
very beautiful, and also very assaulting and violent, like the
music.”). Z tą
napastliwością może trochę przesadziła, natomiast wydaje mi się,
że okładka „Visions” doskonale pasuje do tego, co możemy
odnaleźć w środku pudełka. Całość prezentuje się świetnie.
7.5/10
Wojtek Irzyk
7.5/10
Wojtek Irzyk
Jest super!!!
OdpowiedzUsuń