piątek, 20 kwietnia 2012

Relacja: Kristen w Kisielicach

Kisielice to magiczne miejsce, nie pamiętam żebym zaliczył tam kiedyś rozczarowujący wieczór.
Tym razem głównym punktem programu był zespół Kristen, który ostatnio prezentuje wybitną formę. Występ formacji poprzedził krótki set duetu SUKA (klawisze + perkusja). Niestety nie mogę o nim powiedzieć nic szczególnie pozytywnego. Wyobraźcie sobie dwóch kolegów, którzy po wypiciu paru piw bawią się w zespół, z czego jeden kompletnie nie umie grać na klawiszu, a drugi gra poprawnie na perkusji. Żadnej wizji, żadnej mocy, żadnego błyskotliwego pomysłu. Rozumiem ideę muzycznych żartów, tyle że ten żart był jakiś nudny i nieśmieszny. Być może się czepiam, niektórym się podobało.
Bezpośrednio przed Kristen Michał Biela zagrał trzy piosenki solo. Skromne, cudne, romantyczne, zgrabne i zwiewne. W przeciwieństwie do pozostałych projektów, w których gra Biela, występ ten był bardzo cichy i intymny, jednak cały czas bardzo emocjonalny. Czekam na solową płytę!

Zaraz po Bieli solo rozpoczął się koncert Kristen. Zespół zagrał utwory z ostatniego albumu Western Lands oraz z EP-ki An Accident. Jak zawsze, grali tak dobrze, że aż kręciło mi się w głowie i prosiłem by ten koncert trwał, trwał i trwał jeszcze dłużej. Chłonąłem każdy dźwięk tego występu, tak jakbym słuchał opowieści o czymś niesamowicie ważnym. To było coś ważnego, bez wątpienia. Niestety jak to w Kisielicach bywa, koncert musiał skończyć się dosyć szybko bo już o 22:00 z uwagi na ciszę nocną. Szkoda.

Jeśli Kristen będzie grał w waszej okolicy, musicie koniecznie wybrać się na ich występ!

Jakub Lemiszewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.