Recenzja: s / s / s: Beak & Claw.
„Museum Day” zapisałem sobie w kajeciku, żeby sprawdzić jak wrócę do domu. Notes, a raczej żółtą „sklerotkę” wyrzuciłem chyba do kosza opróżniając torbę z zaśmiecających pierdół. Zapomniałem. Przypomniał mi pewien folkowy miłośnik kotów spamując pewnego słonecznego dnia na jednym z portali społecznościowych. Dobrze, że to zrobił.
Singlowy utwór jest tworem trudnym i wymagającym. Pierwsze
odsłuchy nie pozostawiają jednoznacznego stosunku. Początkowo przede wszystkim
irytuje ten auto-tune w wokalu Sufjana Stevensa, który każe szukać w pamięci
(nie tak znowu głęboko) nieudanych projektów, w których właśnie przesterowany
śpiew notował spektakularne wpadki (chociażby Bon Iver w kolaboracji z Jamesem
Blake’em). Jednocześnie coś przyciąga. Tę delikatność i wrażliwość
charakterystyczną dla Stevensa, szczególnie z okresu Illinois odkrywa się dopiero przy kolejnych powtórzeniach „Museum
Day”. Auto-tune’owy śpiew, jak i całe Beak
& Claw to kolejny dowód na rozległość zainteresowań amerykańskiego
singer/singwritera i zamiłowanie do muzycznego dłubania. Ale to pokazał na Enjoy the Rabbit, to też potwierdził na The BQE, a udział w kolaboracji Dark Was the Night również mógł mieć
swoje odzwierciedlenie. Ostatni
długogrający album, chociaż zadziwiał różnorodnością i „innością”, to był
właśnie wypadkową twórczego ADHD. Nie inaczej jest i teraz, przy współpracy w
rapowym projekcie s / s / s.
Rapowym, bo oprócz twórcy (pierwsze „s”) pięknego i
lirycznego Seven Swans, trio stanowią związani z Anticon raper
Serengeti oraz producent Son Lux (kolejne dwa „s” – jakie to proste). Beak & Claw to właśnie wypadkowa
tych trzech talentów, w której każdy z czterech utworów wnosi coś nowego do
szerokorozumianej muzyki pop.
Przede wszystkim „Museum Day”, które jednak wymaga czasu i
poświęcenia. Z czasem jednak singlowy utwór wyrasta na pozycję bardzo dobrą, a
ostatecznie jedną z ciekawszych w kategorii „najlepsze kawałki pierwszego
półrocza 2012”. Smętny podkład, powolna, słodko-gorzka nawijka Serengeti,
solowy śpiew Sufjana, rewelacyjna na wysokości „4:30”. Nie gorzej wypada „Beyond
Any Doubt”, które ma jedną, acz znaczną wadę. „If I could figure out / What
it was all about”. Czy tego można się było spodziewać od osoby,
która napisała tak ckliwe teksty jak w “Casmir Pulaski Day” czy “To Be Alone
With You”? Z drugiej strony czy nie powinno się s / s / s traktować po prostu
jako muzyczny żart/ formę twórczego odreagowania i odejścia od zwykłej
codzienności?
No bo jak inaczej odbierać „Octomom”? „Went
to prom with the Octomom” czy „I had the night of my life” i sam temat
utworu są tak idiotyczne, że aż śmieszne. Trio chyba samo zresztą odpowiada na
te pytania tytułem rewelacyjnego „If This is Real”, w którym gościnnie udziela
się Shara Worden (można ją kojarzyć chociażby ze współpracy z Sufjanem).
I tak wysokiej oceny nie dajemy tylko dlatego, że FYH! od
l a t stoi murem za Sufjanem. To właśnie „synergia” elektronicznej perkusji, zapadających
w pamięci, przerobionych auto-tune’em wokali i dobrego rapu. Nic dodać, nic
ująć. Jest ckliwie, jest smętnie, jest też zabawnie. Beak & Claw to dobra EP-ka i kolejna znakomita robota Stevensa.
Aczkolwiek dobrze, że to tylko EP.
7/10
Piotr Strzemieczny
Polecane recenzje płytowe podobnych artystów:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.