środa, 7 marca 2012

Jacques Greene – "Concealer" (2012, Vase)‎

Wszyscy Ci, którzy młodego Kanadyjczyka znają, wiedzą, że każda produkcja jego autorstwa jest niezwykle dopracowana i nie ma w niej miejsca na coraz częściej powielaną amatorszczyznę. Nowy materiał również trzyma należyty poziom.









Jakiś czas temu Jacques ogłosił, że opuszcza swój matczyny label Lucky Me i zakłada własny -
 Vase. Pierwszym wydawnictwem ukazanym pod tym szyldem jest „dwunastka” Concealer. , czyli zbiór czterech zróżnicowanych muzycznie utworów, ukazujących w pełni jego wszechstronność i ciągły głód nagrywania czegoś nowego.

Concealer
otwiera „Flatline” z gościnnym udziałem na wokalu Ango. To zdecydowanie najbardziej piosenkowy i popowy numer na EP-ce, gdzie zza syntezatorowej mgiełki i chwytliwego bitu, wyłaniają się męskie partie wokalne, mocno kojarzące się z twórczością Abela Tesfaye, choć znacznie mniej tu tego patosu i ceremonialnego nastroju, charakterystycznego dla The Weekend.

Kolejne na trackliście jest „These Days”, które swoim hipnotyzującym podkładem wprowadza słuchacza w pogoń za coraz mocniej przyśpieszającym rytmem. Słuchając tego kawałka bezwarunkowo poruszamy miarowo biodrami, bądź stukamy stopami o podłogę, gdyż nie sposób uwolnić się od tego dynamicznego galopu. Podobny muzyczną aurą i działaniem na słuchacza jest też house`owy „Clark”. To typowe dla Greene`a klimaty, gdzie, jak poprzednio, serwowana nam jest duża dawka parkietowych brzmień ,z których niekiedy w tle wyłaniają się króciutkie śpiewy, ograniczone do pojedynczych słówek - wszystko utrzymywane w niezwykle zmysłowym i erotycznym nastroju, co zachęca do zapętlania utworu w naszych sypialniach podczas... no wiadomo czego. Krążek zamyka kolaboracja z niemniej utalentowanym Korelessem zatytułowana „Arrow”. To 9-minutowa podróż future-garage`owymi ścieżkami w akompaniamencie fortepianiu, muskającym bassem, okraszona wdzięcznym, syntezatorowym tłem.

Najnowsze dzieło Jacqa pokazuje, że ten młody chłopak z Montrealu śmiało rozpycha się w czołówce elektronicznych producentów. Jego subtelność, melodyjność i wszechstronność zarazem sprawia, że jest łatwiejszym w odbiorze i przystępniejszym do słuchania artystą, aniżeli James Blake czy Deadboy.


Concealer
to zamknięty w 24 minutach popis umiejętności dj`skich i producenckich Jacquesa, który pozwala zapatrywać się „hurraoptymistycznie” na dalszą karierę Greene’a i niedawno założonej przez niego oficyny oraz zachęca do czekania na kolejne perełki, sygnowane jego nazwiskiem.


7.5/10


Kacper Ponichtera

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.