Po kolejnej, trzeciej już trasie koncertowej w naszym kraju,
zespołu Bloodgroup nie trzeba już chyba nikomu przedstawiać. Islandzcy królowie
elektroniki gościli w naszym kraju na czterech koncertach,a po warszawskim
zgodzili się z nami porozmawiać. Wywiad z pewnością byłby o wiele, wiele
dłuższy, bo z Janusem (wokalistą) gadało nam się naprawdę dobrze. Złośliwość
rzeczy martwych dała jednak o sobie znać i...zapełniła się zupełnie pamięć w
dyktafonie.
Miłosz: Jesteście w Polsce trzeci raz w ciągu roku. Czy Polska
ma w sobie coś specjalnego, przez co na to zasługuje?
Bela: I czy zauważyliście, że stajecie się coraz bardziej
popularni w naszym kraju?
W Warszawie ostatnio nie było tyle ludzi, ile teraz, dziś.
Ale kiedy przyjechaliśmy pierwszy raz do Poznania, koncert był zupełnie
wyprzedany – nie mam pojęcia dlaczego. Myślę, że jest w tym coś niezwykłego. To
dlatego możemy tu grać. I to jest fajne, że kompletnie nie wiedziałem, czego
spodziewać się dzisiaj, bo w zeszłym roku było naprawdę fajnie, tak jak i w
innych miastach, jak w Poznaniu.
Miłosz: Czy zawsze chcieliście grać elektronikę?
Janus: Wszyscy byliśmy w najróżniejszych zespołach. Ja
grałem w rockowych i metalowych kapelach, jazzowych bandach, każdym z możliwych
rodzajów zespołów. Wtedy zobaczyłem gości, którzy grali muzykę funkową. Teraz
jeden z nich jest perkusistą i gitarzystą, drugi basistą. Wiesz, klangujący bas
(Janus udaje odgłos klangu). I kiedy się spotkaliśmy, myśleliśmy „zróbmy coś
innego – gitara, bas – to robią wszyscy” Więc zaczęliśmy to robić i gramy tak
do teraz.
Bela: Wiemy, że potraficie grać zupełnie inaczej.
Widzieliśmy wasz występ unplugged na Gogoyoko Wireless. To był tylko
jednorazowy show?
Janus: Tak, zagraliśmy tak potem jeszcze raz w innym miejscu
na Islandii. I też graliśmy tam z kwartetem smyczkowym.
Miłosz: Jest dużo zespołów, na których się wzorujecie?
Janus: Taak, jest bardzo wiele takich zespołów. Pomiędzy
nami (w zespole – przyp. red.) jest bardzo duża różnica wieku, tak jak między
mną a wami. Nie słuchamy więc takiej samej muzyki. To mieszanka wszystkiego.
Lubimy też słabą muzykę, bo czasami bywa zabawna.
Bela: Islandia jest odseparowana od reszty kontynentu.
Czy muzyka z Europy jest popularna na Islandii?
Janus: Na Islandii muzyka islandzka jest potęgą. Ale każda
inna muzyka również może być, nawet mimo że Islandia leży na środku oceanu.
Jest internet, więc każdy może słuchać czego tylko chce.
Miłosz: Nie drażni was, że ludzie na całym świecie
kojarzą muzykę islandzką tylko z Sigur Ros i Bjork? Czasem jeszcze z Mum. I to
wszystko...
Janus: Nie, to bardzo dobre zespoły i artyści.. Tak bardzo
jak ja nie jestem z Islandii (śmiech)
Bela: A jesteś z...?
Janus: Z Wysp Owczych. To wyspa o wiele mniejsza od
Islandii. Mieszka tam jakieś 50 tysięcy ludzi.
Bela: Zastanawia mnie, czy kiedykolwiek spotkałeś
Jonsiego albo Bjork?
Janus: Pewnie! Jonsi jest moim kumplem. Wiele razy gadałem z
nim i innymi artystami. Jest zawsze bardzo miły. A Bjork spotkałem parę razy,
lecz u niej nie możesz zauważyć, żeby przejmowała się tym, że jest znana na
całym świecie. I za każdym razem kiedy ją widzę, jest pijana, tak bardzo
pijana. Kiedyś chciałem z nią pogadać, ale ledwo mogła chodzić... (śmiech). Ale
nie chce jej obgadywać.
Miłosz: Ok. Zauważyliśmy też, że na waszych nagraniach i
filmikach na Youtube pojawia się inna wokalistka. Kim ona jest?
Janus: To nasza pierwsza wokalistka. Śpiewa na obu albumach.
Nigdy nie nagraliśmy płyty z Sunną. Lilja urodziła dziecko, uczyła się i
chciała zrobić zupełnie coś innego. A my chcieliśmy dalej, więc była to
decyzja, którą po prostu zwyczajnie podjęliśmy. Nie było w tym nic złego. I
wtedy znaleźliśmy Sunnę, która mogła wnieść do naszej muzyki nowe tchnienie i
przez to teraz nadal brzmimy świeżo. I możemy tworzyć nowe utwory.
Bela: Dziś słyszeliśmy wasz nowy utwór. Jak się nazywa?
Janus: Nie nazwaliśmy go... jeszcze! (śmiech)
Miłosz: Między waszą pierwszą płytą „Sticky Situation” a
„Dry Land” widać sporą różnicę. Czym ona jest spowodowana?
Janus: Po prostu dorośliśmy. I kiedy nagrywaliśmy „Sticky
Situation” to był pierwszy album z elektroniką każdego z nas. Więc był swego
rodzaju eksperymentem. Naprawdę nie planowaliśmy wydawać płyty. Ale
zgromadziliśmy parę utworów i stwierdziliśmy „Ok - nagrajmy płytę!” To dlatego kolejny album
nagraliśmy już naprawdę tak, jak chcieliśmy, bo nie mogliśmy znowu nagrać go
tak po prostu. Wiesz, twoja ulubiona płyta to CD, które nie jest zbiorem
przypadkowych piosenek, jest czymś wyjątkowym.
Miłosz: Więc możemy się spodziewać nowej, trzeciej już
płyty?
Janus: Wiesz, spróbujemy, chcemy grać coraz więcej nowych
utworów. Dziś daliśmy drugi koncert na tej trasie i już napisaliśmy nowy utwór.
To wszystko dopiero zaczyna się kleić. I może zrobimy jeden cover, nad którym
pracowaliśmy i planujemy zagrać go później w trasie.
Bela: Już wcześniej zrobiliście cover Men Without Hats. To „Safety Dance”, tak?
Janus:
Taak! Zagramy go w trasie! To był „czas coverów”. To było coś w stylu:
„O zróbmy jeszcze coś!”. Chcemy zrobić coś, co nie jest wielkim hitem...
Miłosz: A jak było z utworem „Chuck”, bo opiera się on na
„Children of Sanchez” Chucka Mangione, prawda?
Janus: Tak. To było kiedy nagrywaliśmy Sticky Situation.
Wtedy dużo samplowaliśmy z winyli. Nie robiliśmy już tego przy „Dry Land”.
Wtedy mieliśmy inne podejście do tworzenia muzyki. Po prostu włączaliśmy losowo
winyle i samplowaliśmy, nie wiedząc kto to. I potem po prostu umieściliśmy to
na albumie. Potem ktoś zapytał mnie: „Naprawdę lubicie tego gościa?” spojrzałem
na niego - „Nie mam pojęcia... po prostu zsamplowaliśmy go.”
Miłosz: Islandia jest świetnym miejscem, by tworzyć
muzykę, prawda?
Janus: Jest, to znaczy są tego bardzo dobre strony, ale
niektóre rzeczy są po prostu inne. Islandia jest dosłownie bardzo mała, więc
nie możesz po niej koncertować tak jak na przykład w Niemczech. W czasie tej
trasy gramy w Niemczech 12 koncertów. Na Islandii to byłoby niemożliwe – tam
moglibyśmy zagrać co najwyżej dwa.
Bela: Słyszeliśmy, że na Islandii prawie wszyscy są
muzykami. To coś w stylu „Gram na gitarze, ty na perkusji – stwórzmy zespół!”.
To prawda?
Janus: Tak, bardzo dużo ludzi gra i tworzy muzykę. A
praktycznie każdy ma jakieś hobby, które jest powiązane z artyzmem. Jeżeli nie
jest to muzyka, ludzie malują, albo kręcą filmy. Każdy udziela się artystycznie.
Myślę, że jest to spowodowane długimi zimami. Gdybyś nie miał hobby, nie
mógłbyś robić zupełnie nic.
Miłosz: Wasza trasa to istne samobójstwo. Gracie
praktycznie codziennie. Starcza wam na to sił?
Janus: Trasa, którą odbyliśmy w zeszłym roku była o wiele
cięższa. To było 36 koncertów w ciągu 6 tygodni. Teraz jest ich tylko 20-21
koncertów w 20 dni! (śmiech)
Bela: To drugie show waszej tegorocznej trasy. Macie
jeszcze mnóstwo energii. Czy tak samo jest pod koniec trasy?
Janus: Hmm.. to zależy od tego, jak ciężka jest to trasa.
Czy jest taka jak nasza obecna, czy taka, jaką zrobiliśmy w zeszłym roku. Wtedy
podróżowaliśmy dużo po wschodniej Europie. Była naprawdę długa i ciężka. Byłem
okropnie zmęczony. Nie gadałem z ludźmi z zespołu przez tydzień. Każdego dnia
spędzaliśmy w samochodzie od 6 do 10 godzin, potem mieliśmy próbę dźwięku w
klubie, jechaliśmy do hotelu, wracaliśmy zagrać koncert i tak codziennie. Ale
ta trasa jest inna. Zaplanowaliśmy tylko koncerty, które nie są od siebie tak
oddalone. Dziś to była nasza najdłuższa podróż z całej trasy – 10 godzin z
Rostocku do Warszawy. Jutro będzie kolejna – z Warszawy do Krakowa – 5 godzin.
A potem czekają już nas maksymalnie dwugodzinne podróże.
Miłosz: Nasz serwis nazywa się Fuck you, Hipsters! Czy na
Islandii są hipsterzy?
Janus: I pewnie napiszecie, że nie lubię hipsterów? (śmiech)
Reykjavik, jak każda europejska stolica jest pełna hipsterów. W niczym nie
różni się pod tym względem od Warszawy, czy Berlina. Ale nie widzę w tym
niczego złego....
Rozmawiali Miłosz Karbowski i Bela Małnowicz
foto: last.fm
foto: last.fm
ENGLISH VERSION:
Miłosz: You are here in Poland third time during one
year. Is it something special in Poland?
Bela: And have you noticed that you are becoming more and
more popular in our country?
Janus: In Warsaw, it was not as much people as this, as
today. But, I mean, first time we came to Poznań it was completely sold out. I
don't know why... I think it is something special, I mean, that's why we can
play shows. And it's been great, you know, I didn't know what to expect of
tonight because last year was nice, was good as the other towns, like Poznań.
Miłosz: Have you always wanted to be an electronic band?
Janus: We have all been in so many different bands. I've
been in rock, metal bands, jazz bands, all kinds of bands. Then I saw the guys
that have been like funk bands. They were brothers and they used to have a funk
band. Actually one of them is a drummer, a guitar player and the other one is a
basist, crazy good basist. Slap base, you know? (Janus slaps by his mouth). But
when we met, we were like „Let's do something else, like guitar and base –
everybody is doing that..” So we started doing this and we've been doing it
ever since.
Bela: We know that you can play different music, bacause
we saw your show at Gogoyoko Wireless. So basically you are doing electronic
shows. It was just one time show?
Janus: Yeah, that was one time and we played it one more
time in another town on Iceland. And we had a quartet (string quartet) for this
as well.
Miłosz: Are there many bands that you've been influenced
by?
Janus: Yeah, many bands. I mean, the age difference (in a
band) is quite big. Like big is between us. So we don't really listen to
exactly the same music. So it's a mix of everything. We like some bad music
just because it's funny sometimes.
Bela: Iceland is separated from the rest of Europe. Is
european music popular there?
Janus: Icelandic music is actually very big in Iceland but
of course everything else as well. I mean, even though it's in the middle of
the ocean. We have internet so everybody can listen to what they really want
to.
Miłosz: Aren't you annoyed that for many people over the
world icelandic music equals Sigur Ros and Bjork. And that's all. Maybe
sometimes Mum...
Janus: No, I mean they are really great bands and artists...
as much as I am not Icelandic (he laugs)
Bela: So you are from?
Janus: I'm from Faroe Islands, It's a bit smaller than
Iceland. It's about 50 thousand people.
Bela: I am wondering have you ever met Jonsi or Bjork?
Janus: Yeah, Jonsi is my friend and I spoke to Jonsi and the
other guys. He is always nice. I've met Bjork a couple times but you cannot
feel she doesn't really bother because everobody knows her all over the world.
And every time I see her, she is really drunk, soo drunk. So once I wanted to
talk to her but she could barely walk (he laughs). Yeah, but I don't wanna
backbite her.
Miłosz: Ok. We noticed that in all your records and
YouTube movies appears some other vocalist. Who is she?
Janus: That's our former singer. She is on both albums.
Sunna never did an album with us.
Bela: Yeah, we noticed that she's not on the record.
Janus: Yeah, Lilja (the first vocalist) had a baby and
schools and wanted to do somethind else. We really wanted to continue the tour
so it was just like a decision we just simply took, you know, it was nothing
bad. And then we found Sunna and she works really well and she actually can
gave it with also new approach so we atually sound fresh again. So we can
actually do some new songs.
Bela: Today we heard one of your new songs. How is it called?
Janus: Actually it
hasn't got a name... yet! (he laughs)
Miłosz: It's a big difference between your first album
„Sticky Situation” and „Dry Land”. What was it caused by?
Janus: Mainly just like we grow up. And when we made Sticky
Situation, it was our first electronic album, we have erer done...any of us. So
it was really ment to be an experiment. We didn't really plan to make an album.
We just had a couple of songs and it was like „Ok – let's make an album!” So
that's why we did the next album we'd really like - „Ok, but now let's actually
decide what we really wanna do”, because we cannot just make an album, you
know, just some kind of experiment again in the end, we made a concept of
sound. You know, your favourite CD is always like a CD that's really special.
It's not like an album that is like just collection of some random songs, they
don't really match to one's other.
Miłosz: So can we expect the next album?
Janus: You know, we gonna try, we wanna play more new songs
but it's our second gig of a tour and we have a new song written, everything is
kind of like just...you know, just kind of jelling, jelling all together and we
wanna do maybe one cover we've been working on and we will play that later on
the tour.
Bela: You've already made a cover of Men Without Hats and
it's „Safety Dance”, yeah?
Janus: Yeah, we gonna play that on this tour. It was kind of
„cover time” it was like „Oh, let's pick another one” We wanna try something
that's not actually a big, popular song.
Miłosz: What was the idea of „Chuck”, because it's based
on „Children of Sanchez” by Chuck Mangione, isn't it?
Janus: Yeah, That was when we made „Sticky Situation”. We
were sampling a lot from vinyls. We didn't do that for „Dry Land”. It was just
like we had another approach of working. We were just putting vinyls on
randomly and we sampled this piece. We didn't know who it was at that time.
We've just taken it on an album. Afterwards someone asked us „Oh, do you like
this guy?” and I looked at him.. „I don't know? We've just sampled something”
(he laughs).
Miłosz: Iceland is a perfect place to make music, isn't
it?
Janus: Umm... It is, I mean, they are good sides, very good
sides, but sometimes some things are maybe a bit different. Iceland is very
literally small so you can't tour like you can in Germany. On this tour we are
playing 12 or something gigs only in German. But you can't do it on Iceland.
You can play in two places there.
Bela: We heard that on Iceland many people are musicans,
like „I'm a guitarist, you're a drummer – let's make a band” Is it true?
Janus: Yeah, a lot of people at least, a very lot of people.
But almost everybody has some kind of hobby, like everybody is doing something
artistic and when it's not music, it's painting or film making. Everybody can
do something artistic, but I guess it's caused by long winters. You know, so if
you don't have a hobby, you've just gonna be like doing nothing.
Miłosz: You tour looks like a suicide – you are playing
almost every day. Do you have power and strenght enough?
Janus: Ugh.. we did a tour last year and it was much more
crazy. It was 36 gigs during 6 weeks. So this one is only 20... Only 21 gigs in
20 days (he laughs)
Bela: This is your second show of your tour, so you are
full of energy, but in the end, are you the same on stage?
Janus: Yeah, well... It depends on how hard the tour it's
been like that tour or like the early last year tour. We toured really far in
the Eastern Europe. It was really long and really hard in the end. I was so
tired and I didn't speak to the other members of the band for a week. In the
car every day we spent 6 to 10 hours and then the sound check in the place of
show, then go to hotel and then play gig and the next day you do the same. But
this one is a bit different. We only booked shows that are not so far apart so
that is not so tiring. Actually, today's was the longest drive of the whole
tour (from Rostock to Warsaw), it was 10 hours. And the second logest will be
tour to Kraków – it's about 5 hours and then it will be just tour for 2 hours
or something.
Miłosz: Our site is called Fuck You Hipsters. Are there
hipsters on Iceland?
Janus: And you will write that I don't like hipsters, yeah?
(he laughs) Reyjkjavik, like every each capital city is full of hipsters. And
everything looks like the same like in Berlin or Warsaw. But I don't really
think it's a bad thing... (the memory of a dictaphone became full.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.