niedziela, 4 grudnia 2011

Zomby – "Nothing EP" (2011, 4AD)

Zomby, po niedawnym wydaniu równie zaskakującego, co fantastycznego Dedication, powraca z nowym materiałem.







Album Nothing składa się z siedmiu utworów, stanowiących wyraźny powrót muzyka do stylistyki z jego przełomowego wydawnictwa Where Were You in '92. Właściwie,EP-ka ta wydaje się być połączeniem owego debiutu i tegorocznego Dedication. Jego pierwszą płytę przywołują przede wszystkim utwory „Labyrinth”, „Sens” oraz „Ecstasy Versions”, które mogą zachwycić swoją rave'owo-jungle'ową energią. Reszta produkcji jest również do siebie bardzo zbliżona klimatycznie, ale jednocześnie każda z nich posiada swoją własną tożsamość. „Equinox” oraz „Sens” swoim wyrazistym bitem delikatnie ożywiają album. Stylistycznie przypominają mi utwory szkota - Rustiego. „It Was All A Dream” również charakteryzuje się tanecznym rytmem, mającym jednak bardziej skoczny, południowy feel, zaczerpnięty z muzyki juke czy moombahton. Z kolei „Trapdor” potrafi poruszyć ciemną stronę naszej wyobraźni, niczym najlepszy witch-house'owy utwór.

Płyty słucha się błyskawicznie i to nie przez ilość czy długość kawałków, a bardzo wciągający klimat, w jaki wprowadzają one słuchacza. Są niesamowicie proste i ascetyczne, co nadaje EP-ce dodatkowego charakteru. Nie trzeba bowiem nie wiadomo jakiej skomplikowanej struktury utworu, aby był  ciekawy, wciągający i pozbawiony sztuczności. Jeśli nie słyszeliście jakimś cudem wcześniejszych nagrań Anglika, to ta EP-ka jest wyjątkowa esencją tego, co tech chłopak potrafi, a potrafi bardzo dużo. Ma przecież już na swoim koncie wiele świetnych albumów. Nie myślcie również, że jest to jakiś zbiór resztek i niewydanego materiału wypuszczonego na koniec roku. Zomby pokazuje nam nim swój potencjał i to, że w przyszłości nagra wiele dobrych kawałków, których z radością będziemy mogli słuchać. Polecam.

8/10

wojtek irzyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.