„Trochę folku, trochę tradycji i muzyki rokendrolowej” aż chciałoby się napisać o The Idiot Prince. To słowa zaczerpnięte z must be the music na temat „niesamowitej grupy” Atmasfera. Kojarzycie Within Temptation? No tak, każdy kojarzy ten szrot z Holandii. Ale Atmasfera to ukraińska wersja tejże formacji. Kram Ran nie ma z nimi nic wspólnego, poza cytatem w pierwszym zdaniu. Ot, po prostu pasowało, chociaż w opisywanym przypadku zdanie to idealnie wplata się w temat recenzji.
Trzaski, chaos, solidne natężenie dźwięku i tak jakby lekko wyczuwalny w tle kompozycji smutek. Tu ciężka, dołująca wręcz gitara, tam złowieszczo depresyjny lament zahaczający o prawdziwą kakofonię śpiewną Marka Wohlgemutha. Dodać można do tego transowy bit, niekiedy drone’ową psychodelę, a znajdzie się i numer utrzymany w popularnym i lubianym freak-avant.folku. Wszystko oczywiście otoczone szeroko pojętym lo-fi.
No bo jak inaczej oceniać wykorzystanie prostych dźwięków do opisania emocji? Słuchając The Idiot Prince można poczuć się jak szmata, można poczuć się zgnojonym od nadmiaru apokaliptycznego chaosu („Power Monger Hunger” i ogólnie panujący w nim „rozpierdol” sytuacyjny), można również wylądować w psychiatryku z poważnymi zaburzeniami emocjonalnymi (druga część „Parrot Pauper Prince”).
No bo jak inaczej oceniać wykorzystanie prostych dźwięków do opisania emocji? Słuchając The Idiot Prince można poczuć się jak szmata, można poczuć się zgnojonym od nadmiaru apokaliptycznego chaosu („Power Monger Hunger” i ogólnie panujący w nim „rozpierdol” sytuacyjny), można również wylądować w psychiatryku z poważnymi zaburzeniami emocjonalnymi (druga część „Parrot Pauper Prince”).
Ale z drugiej strony kolejny album Marka pokazuje jego folkową, bardziej artystyczną duszę opartą na akustycznej gitarze i melancholii. Dzwoneczki, ten charakterystyczny fałsz, który bardziej niż śpiew przypomina dogorywającego jenota w „In The Garden of Gethsemane” potrafią zauroczyć i wyciszyć i przede wszystkim zasmucić.
Nie jest jakoś oszałamiająco, znowu nie rzuci na szczękę z pominięciem kolan, ale kawałki z The Idiot Prince wciągają. Nie jest o miłości, nie jest na wesoło, bo nie zawsze musi być na wesoło.
7/10
Piotr Strzemieczny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.