sobota, 20 sierpnia 2011

Shlohmo - „Bad Vibes” (2011, Friends Of Friends)

Na szczęście amerykańska muzyka elektroniczna, to nie tylko Skrillex... ale przede wszystkim Flying Lotus, Nosaj Thing czy Salva, czyli muzycy wyznaczający nowe granice w pojmowaniu muzyki eksperymentalnej. Co najważniejsze, grono tych bohaterów się stale powiększa, ostatnio dołączył do nich dwudziestojednoletni Henry Laufer, który nagrywa pod pseudonimem Shlohmo.

Bad Vibes jest debiutanckim albumem tego artysty, który ma na swoim koncie parę wydanych Epek i singli. Jego muzyka jest niesamowitym połączeniem abstrakcyjnych hip-hopowych bitów, niezwykłych sampli (tych instrumentalnych, jak również nagrywanych w „terenie”, składających się z dźwięków otaczającego go świata) oraz psychodelicznych, elektronicznych rytmów, które Shlohmo mistrzowsko łączy na swoim komputerze. Wszystko to nadaje kawałkom Henrego Laufera ogromną różnorodność i pomimo tego, że są to produkcje bardzo minimalne, powolne i leniwe, słuchanie ich po prostu się nie nudzi. Każdy może znaleźć w nich coś dla siebie. Z tej płyty będą zadowoleni zarówno, fani abstract hip-hopu, post-dubstepu, lo-fi, noise'u jak i ambientu.

Moimi absolutnie ulubionymi kawałkami na Bad Vibes są te najbardziej kołyszące: „Anywere But Here” oraz „Seriously”. Natomiast tym, który najbardziej świadczy o zmyślnym wykorzystaniu i łączeniu przez tego chłopaka przeróżnych dźwięków jest „Same Time”... i „It Was Whatever”... i „Big Feelings”... właściwie, każdy utwór składa się z niezwykłych, przeróżnych, czasem zaskakujących połączeń elektronicznych bitów, żywych instrumentów, przedziwnych ludzkich głosów i odgłosów przyrody. Na Bad Vibes, wszystko to świetnie do siebie pasuje i ze sobą współgra. Najlepiej się jej słucha w domu, w nocy albo na słuchawkach. Muzyka raczej nie do tańczenia, choć czasem rytm przyjemnie kołysze. 
(8/10)






wojtek irzyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.