czwartek, 4 sierpnia 2011

Pictureplane - Thee Physical (2011, Lovepump United)


Dyskotekowy szał, smak nocnego życia i prawdziwa burza gatunkowa. Ulubieniec HEALTH wypuścił właśnie nowy album.





Fanom noise’owej grupy z Los Angeles Pictureplane przedstawiać nie trzeba. To on był autorem jednego z ciekawszych remiksów z płyty Health/Disco, czyli przerobionego debiutanckiego albumu tejże formacji. To on modernizował (?) kawałki Crystal Castles czy Thieves like Us. Sam pierwszy dłuższy krążek wydał stosunkowo późno, bo w 2008 roku. Slit Red Bird Throat było czymś ciekawym w tamtym czasie, innym i przede wszystkim wciągającym. Potem wyszło Dark Rift, nad którym krytycy muzyczni zachwycali się przez długi czas w 2009 roku. Teraz, po dwóch latach Travis Egedy uderza z nowym materiałem. 

I od razu można powiedzieć, że Thee Physical jest pozycją obowiązkową dla każdego zwolennika elektro-popowych brzmień. Co więcej, nie tylko takich, bo wydana przez Lovepump United płyta stanowi piękną fuzję wielu gatunków muzycznych. Piękną i przemyślaną, bo najnowszy longplay Amerykanina produkował – a jakże! - Jupiter Keyes z HEALTH, więc o pomyłkach i złych decyzjach nie mogło być mowy. Ale przechodząc do rzeczy najistotniejszych…
Pictureplane na swoim najnowszym dziele zamieścił jedenaście utworów. Liczba w sumie i standardowa, jednak jeśli skupić się na jakości poszczególnych utworów oraz jakości jako całości materiału, to zauważyć można swego rodzaju nierówność. Bo o ile płyta ogólnie prezentuje się poprawnie i można ją uznać za „stosunkowo mocną”, to w przypadku kawałków bywa różnie. Kompozycje przypominają tak jakby parabole. Lepsze przeplatane są gorszymi. Są takie kapitalne produkcje jak wypełnione mocnymi algido-safriduo-tiestopodobnymi syntezatorami ‎‎„Black Nails”, czy tylko początkowo spokojne „Mod Body”, które wraz z mijającymi sekundami przeradza się w prawdziwą bombę klubową. Urzeka również Trancegender, w którym udziela się – co zaskakujące! – Zola Jesus, która ostatnio udziela się chyba gdzie tylko jest to możliwe. Niemniej utwór należy do grupy tych bardziej wyróżniających się. Jest też wbijający w ziemię „Post Physical” oraz „Real to Feeling”. Oba kawałki zresztą zostały urozmaicone szeptanym wokalem Egedy’ego, który jednak znajduje się wewnątrz burzy syntezatorów i innych elektronicznych dźwięków.

Pochodzący z Dallas producent bawi się muzyką. Tu mamy synth-pop, tam usłyszymy r’n’b, a „za rogiem” spotkamy wiksiarską techniawę o maksymalnie przyśpieszonym bicie. Ma to swoje uroki, ma też wady. Thee Physical jawi się jako wielki kocioł różnorodności. Niekiedy można poczuć się przytłoczonym nadmiarem rozwiązań, na jakie zdecydował się Pictureplane. Bo świat, który Travis Egedy przedstawia swoim słuchaczom wypełniony jest chaosem. 
I jeszcze jedna ciekawostka. Proponuję przeanalizować tytuły i lirykę na tym albumie. Przyuważył ktoś zbieżność? 
 
7/10

Piotr Strzemieczny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.