Koniec z makijażem, Anglicy dorośli – nagrali najlepszą jak dotąd płytę w swojej dyskografii.
The Horrors dwa lata temu zafundowali nam jedną z najbardziej frapujących rewolucji stylistyczno-wizerunkowych w ekstraklasie indie 2.0. Z chłopców z eye-linerami wskrzeszających dziki horror punk zrobili się panowie bez eye-linerów grający dojrzały melanż patentów z granicy shoegaze'u i post-punku. W kwestii image'owych jazd przebili ich chyba tylko The Killers (te wąsy!!!), jeśli chodzi o kwestie stricte muzyczne nie było drugiego wyrastającego z garażowej rewolucji składu, który w ramach dwóch płyt dokonałby takiego zwrotu stylistycznego przy jednoczesnym zachowaniu wysokiej jakości wypuszczanych tracków.
Z perspektywy czasu wydaje się, że zrobili najlepszą rzecz za jaką mogli się zabrać, Strange House konkretną płytą było, ale zabawa w rodzinę Addamsów to dobry patent na krótka metę. Tegoroczny Skying jest bardzo przekonującym rozwinięciem chwytów z poprzedniej Primary Colours - trochę bardziej stonowanym, ale chyba jako całość broniącym się lepiej. Sporo o klimacie nagrań mówi sama niebiesko-sielankowa dream-popowo rozmazana okładka. Panowie nieźle się czują jako wnuki My Bloody Valentine („Changing the Rain”, „You Said”), nowo romantyków z Ultravox („I Can See Throught You”, „Moving Further Away”), czasami fundują nam intrygujące zderzenie Cocteau Twinsowskiego rozmarzenia z punkowym wykopem (najlepsze na płycie „Endless Blue”), czasami odzywają się dęciaki („Wild Eyes”), pokazują też prog-rockowe ambicje w dłuższych, niekiedy nawet troszkę noisująco-awangardujących numerach („Oceans Burning”, znów „Moving Further Away”). Generalnie więc dla każdego coś miłego. Wypisane skojarzenia to tylko takie wskazówki do kogo mogą przemówić Horrorsi A.D. 2011 – w dalszym ciągu bliżej jest im do pokrewieństwa, niż epigoństwa.
Wszystko wymieszane w dobrych proporcjach. Trzecią płytą udowadniają, że trzymają poziom.
8/10
Mateusz Romanoski
The Horrors dwa lata temu zafundowali nam jedną z najbardziej frapujących rewolucji stylistyczno-wizerunkowych w ekstraklasie indie 2.0. Z chłopców z eye-linerami wskrzeszających dziki horror punk zrobili się panowie bez eye-linerów grający dojrzały melanż patentów z granicy shoegaze'u i post-punku. W kwestii image'owych jazd przebili ich chyba tylko The Killers (te wąsy!!!), jeśli chodzi o kwestie stricte muzyczne nie było drugiego wyrastającego z garażowej rewolucji składu, który w ramach dwóch płyt dokonałby takiego zwrotu stylistycznego przy jednoczesnym zachowaniu wysokiej jakości wypuszczanych tracków.
Z perspektywy czasu wydaje się, że zrobili najlepszą rzecz za jaką mogli się zabrać, Strange House konkretną płytą było, ale zabawa w rodzinę Addamsów to dobry patent na krótka metę. Tegoroczny Skying jest bardzo przekonującym rozwinięciem chwytów z poprzedniej Primary Colours - trochę bardziej stonowanym, ale chyba jako całość broniącym się lepiej. Sporo o klimacie nagrań mówi sama niebiesko-sielankowa dream-popowo rozmazana okładka. Panowie nieźle się czują jako wnuki My Bloody Valentine („Changing the Rain”, „You Said”), nowo romantyków z Ultravox („I Can See Throught You”, „Moving Further Away”), czasami fundują nam intrygujące zderzenie Cocteau Twinsowskiego rozmarzenia z punkowym wykopem (najlepsze na płycie „Endless Blue”), czasami odzywają się dęciaki („Wild Eyes”), pokazują też prog-rockowe ambicje w dłuższych, niekiedy nawet troszkę noisująco-awangardujących numerach („Oceans Burning”, znów „Moving Further Away”). Generalnie więc dla każdego coś miłego. Wypisane skojarzenia to tylko takie wskazówki do kogo mogą przemówić Horrorsi A.D. 2011 – w dalszym ciągu bliżej jest im do pokrewieństwa, niż epigoństwa.
Wszystko wymieszane w dobrych proporcjach. Trzecią płytą udowadniają, że trzymają poziom.
8/10
Mateusz Romanoski
wreszcie doczekałam się tej recki :D szczerze mówiąc, trochę bałam się Waszej opinii na temat tego albumu ale z tego co zdążyłam już zauważyć, Skying praktycznie każdemu się podoba. naprawdę niezły krążek chłopakom wyszedł, lecz moim zdaniem Primary Colours to i tak najlepsze dzieło w ich dorobku.
OdpowiedzUsuńNa tę płytę chętni do opisania byli i Mateusz i Piotr. Wygrał Mateusz, bo bardziej mu zależało, natomiast i Piotr dałby taką samą ocenę, bo Skying jest bardzo dobrą pozycją :)
OdpowiedzUsuń