Erika M. Anderson lub po prostu EMA, to amerykańska wokalistka i gitarzystka pochodząca z Dakoty Południowej, która aby nagrać swój debiutancki album rozstała się ze swoimi kolegami z kapeli Gowns i przeniosła się do słonecznej Kalifornii, gdzie nagrała zadziwiająco ciekawy i oryginalny album.
Twórczość Eriki trudno przyporządkować do jednego rodzaju muzyki rockowej. Jej dźwięk opiera się na starym grunge'u lat 90, folku i noise rock'u. Na Past Life Martyred Saints usłyszymy głównie dźwięki gitarowe. Te brudne i przesterowane, jak i te łagodne i neutralne od czasu do czasu wspomagane innymi instrumentami, głównie perkusją i pianinem. EMA w swoich piosenkach miejscami potrafi być spokojna i melancholijna, delikatnie wyśpiewując linijki tekstu a kiedy indziej popisuje się zadziornością, złośliwością i cudowną ironią. Przez to wszystko przemawia jednak smutek i refleksje autorki na temat codziennych życiowych spraw. Oddaje to nie tylko brzmieniem swojego głosu ale również, a może przede wszystkim tekstami, które potrafią nas zaciekawić i zmusić do uważnego wsłuchania się w nie.
O tym jak niezwykłą artystka jest Erika świadczy krótki, acz dosadny opis jej osoby na swojej stronie internetowej:
“Erika M. Anderson grew up in the dive bars and rotten graveyards of South Dakota. She is a direct descendent of Erik Blood-Axe, the ruthless Viking warrior. All the boys ask her why she is so tough. She is 6 feet tall. She loves the jukebox.”
Album Past Life Martyred Saints składa się zaledwie z dziewięciu utworów, co bardzo pomaga słuchaczowi w odbiorze. Pewnie każdy przyzna mi rację, iż lepiej jest mieć mniej czegoś świetnego i porywającego niż dużo średniego czy wręcz miernego. Tak właśnie jest z tą płytą. Nim się obejrzysz, już zaczynasz słuchać jej od początku. Co ciekawe, Erika muzykę do większości utworów nagrywała sama, z wyjątkiem kawałków Breakfast i Red Star.
(7,5/10)
(7,5/10)
wojtek!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.