W poprzedni piątek ekipa FYH gościła na wyjątkowej imprezie w klubie 1500 m2. A wyjątkowej, bo na tę noc ów klub przypominał klimatem imprezy sprzed około 10 lat min. w klubie W5 na ul. Wawelskiej. Tak wiem, że większość naszych czytelników nie ma pojęcia o czym ja tu piszę, ale z racji, że reprezentuję tę starszą część Fuck You Hipsters, musicie wybaczyć mi dygresje do czasów gdy na imprezę wszyscy przychodzili dla muzyki a nie lansu, czyli do czasów-sprzed-hipsterów!!!
Pierwsze wrażenie po wejściu – czy to jest nadal to 1500, które znamy z Need For Street i innych imprez, gdy w jasnym świetle widać tylko beton i… beton! Światło i wizualizacje zmieniły ten betonowy magazyn w stylowy klub! I tym samym dziękuję organizatorom i realizatorom tegoż klimatu!
Drugi plus oczywiście za muzykę, jaką ciężko znaleźć w klubach w Warszawie, czyli minimalne techno. Jedyne miejsce, gdzie można posłuchać jego porządnej porcji to sierpniowy festiwal Audioriver i Tauron Festival.
Najciekawszym punktem programu był oczywiście Oni Ayhun, który grał hipnotycznie bujające minimalne. Jak niektórzy to już wiedzą, Oni Ayhun to część The Knife, jednakże to co można było usłyszeć w piątek bardzo odbiegało od ich twórczości. Zapewne dlatego na plakatach nie było przypisu, jak to czasem bywa, w nawiasie, skąd owa gwiazda tudzież DJ się wziął ;)
Przed Onim zagrał Jacek Sienkiewicz - starym elektronicznym wyjadaczom na pewno dobrze znany od strony techno ( i nie chodzi mi tu o białe rękawiczki, chociaż niektórzy klubowicze potraktowali to skojarzenie prawie dosłownie…). Jednak to, co pokazał tej nocy było dla mnie sporym zaskoczeniem. Ale było to bardzo miłe zaskoczenie. Jego koncert (tak koncert!) płynnie przechodził od eksperymentalnego hip hopu, przez klimaty bardziej jazzowe, aż po bardziej elektroniczne brzmienia urozmaicone głosem i grą na saksofonie charyzmatycznego wokalisty Andre Vidy. Występ ów był także częścią promocji nowej, już czwartej studyjnej płyty Jacka Sienkiewicza On the Road, którą można było nabyć na imprezie.
Sądząc po ilości osób, jakie przybyły do 1500, grono odbiorców twórczości Jacka nie jest wcale takie małe. Dlatego też mam cichą nadzieję, że nie była to pierwsza i ostatnia impreza tego typu i Jacek Sienkiewicz jeszcze nie raz zaprosi jakiegoś swojego znajomego, który zagra nam coś, czego nigdzie indziej nie usłyszymy.
Egi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.