sobota, 5 marca 2011

River Spirit Dragon - River Spirit Dragon (2011, Inner Islands)


Jeden z ulubieńców Fuck you, Hipsters – Stag Hare – ostatnio jest bardzo kreatywny. Jeszcze nie tak dawno informowaliśmy o jego dwóch wydawnictwach (jedno sam, drugie z White Rainbow), a teraz wdał się we współpracę z Seanem Conradem oraz Bradenem J McKenną. Co jest efektem ich działań? Przede wszystkim projekt River Spirit Dragon oraz płyta nosząca taką samą nazwę. 

Dla przypomnienia: Stag Hare, czyli Garrick Biggs, to utalentowany muzyk/producent ze Stanów Zjednoczonych, który na łamach FYH! gościł już dwa razy, a w rankingu „nieznane a błąd” zajął wysokie, czwarte miejsce. 18. stycznia wyszła wspomniana wcześniej self-titled kaseta. 

Od razu zaznaczmy, że żadnych cięższych drone-ambientów nie zaznamy słuchając RSD. To muzyka wielce relaksacyjna. Z jedną jednak poprawką – nie mówimy tutaj o typowym New Age, czyli mata pod pachę i dalej na yogę. Nic z tych rzeczy. To, jeśli zaczniemy bawić się w wymyślanie łatek, New New Age albo inny post-new age/ experimental New Age . Wszystkie dźwięki, które serwują nam chłopacy są ślamazarnie rozciągnięte, wprawiają w idealny stan błogości emocjonalnej, pozwalają wyciszyć się umysłowi.
                                            
Jeśli chodzi o warstwę muzyczną, to można wyłapać wiele odnośników do typowego Etno, które oparte są na wielokrotnych, nachodzących na siebie loopach. Mamy tutaj zatem trochę tropikalnych, lekkich drone’ów za które odpowiada Stag Hare, a także gitary i inne dodatki (tutaj ciężko się połapać kto z czego może się czuć dumnym).

River Spirit Dragon to bardzo fajna kaseta/folder MP3. Co prawda to tylko dwa kawałki, ale one razem dają czterdzieści cztery I pół minuty. I jak to zwykle przy kasetach bywa(ło), stronę a zajmuje Blue Dream, drugą zaś – Spaceways.

I tytuły idealnie oddają charakter utworów. Spaceways to niekończąca się odyseja po galaktyce, z jednej strony spokojna, z drugiej jest coś w niej intrygującego – te powtórzenia bębnów. Blue Dream zaś przywołuje skojarzenia związane z dryfowaniem po morzu, po nieznanej wodzie. Długi musi być to 'rejs' bo piosenka ciągnie się i ciągnie, ale w żadnym wypadku nie jest to wada.

Jeśli jeszcze się nie przyzwyczailiście do psychodeli, jaką serwuje nam Garrick, czas najwyższy. Wytwórnia chłopaków – Inner Islands – już zapowiada kolejne wydawnictwa. Warto zaznaczyć również, że opisywany album to dopiero trzeci projekt wypuszczany przez ten label. Fuck you, Hipsters! są gotowi na kolejne nagrania.

7

Piotr

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.