Między Rygą a Antwerpią Deb DeMure przyjeżdża do Polski promować swój ubiegłoroczny album Careless. Oprócz Drab Majesty w stołecznych Chmurach wystąpią też Charnier z Belgii i rodzimy Past.
Wszystko zaczęło się w Hollywood, pod opieką babci, będąc czynnym katolikiem i uczęszczając do kościoła pod wezwaniem Dobrego Pasterza w Beverly Hills, Andrew Clinco od małego obcował z religią, a i same doświadczenia kościelne ukształtowały jego podejście do śpiewu. Potężny głos księdza podczas kazań wzmacniał się dzięki pogłosom panującym w budynku. To wpłynęło na obecny styl wokalny Amerykanina, który solowo nagrywa pod pseudonimem Drab Majesty.
Ale nie jest to zwykły electropopowy tudzież synthpopowy projekt z elementami glamu. Clinco, wychowując się w Hollywood i mając styczność z queerowymi dzielnicami miasta, poznał inne życie. Wpływ na Andrew miał także jego profesor z Otis College of Art and Design w Los Angeles, który pokazał artyście, że należy czuć się komfortowo we własnej skórze. Sam profesor był wówczas w siódmym miesiącu cyklu zmiany płci. To wszystko w pełni ukształtowało Deb DeMure, alterego Clinco, a dalej Drab Majesty, glamowo-noise'owo-synthpopową odsłonę twórczości Amerykanina. Odsłonę ciekawą, barwną, choć muzycznie melancholijną i brzmieniowo staromodną.
W ubiegłym roku Drab Majesty wydał(a) w końcu swój debiutancki album Careless, który w kwietniu będzie promowany w warszawskich Chmurach. Płyta wypuszczona przez Dais Records (w katalogu także Psychic TV, Cult Of Youth, Youth Code, Cold Showers, King Dude, Bestial Mouths czy Iceage - robi wrażenie!) prezentuje fuzję zimnofalowej rytmiki, sporo eightiesowych reverbów, glamowych syntezatorów, shoegaze'owego rozmarzenia i mocnego, głębokiego śpiewu. W skrócie - gratka dla miłośników smętnych melodii, bitmaszyn oraz aury rezygnacji.
Dlatego właśnie krytycy i fani, mówiąc o Drab Majesty, wspominają i głos Iana Curtisa, i wpływy takich artystów i formacji jak Slowdive, Gary Numan, Cure, Depeche Mode czy, głównie przez syntezatory, New Order. Jasne, porównania wyświechtane, często aż za bardzo rzucane, ale w przypadku Deb DeMure raczej adekwatne.
W czerwcu ubiegłego roku Drab Majesty wydał swój debiutancki album, który poprzedzały: epka Unarian Dances, singiel „Unknown to the I” i split z Eleven Pond. Careless dotyka takich kwestii jak walka z uzależnieniami czy śmierć ukochanej babci Andrew, która wywarła na niego tak duży wpływ.
W Warszawie wystąpią także horror-post-punkowcy z Brukseli, Charnier, którzy w Chmurach powinni mieć ze sobą swój debiutancki minialbum zatytułowany po prostu Charnier. Materiał na epce został wydany w październiku ubiegłego roku na kasecie magnetofonowej, ale Weyrd Son Records postanowiło postawić na młodych Belgów i 12 kwietnia będzie miała miejsce powtórna premiera ich pierwszego wydawnictwa. Co Charnier grają? A jak grają? Grają przede wszystkim energicznie, noise'owo na gitarach, ale i tanecznie dzięki syntezatorom. Makabreskowy, z nutą glamu post-punk ze stolicy Unii Europejskiej sprawdzi się w praskiej klubokawiarni prawdopodobnie idealnie.
I jeszcze stołeczny PAST. W ubiegłym roku na bandcampie zespołu pojawiło się króciutkie demo liczące zaledwie cztery piosenki. W styczniu już tego roku PAST poinformowali, że materiał na debiutancki długograj powoli się szykuje. Znając życie, w Chmurach będzie można usłyszeć całość, a może i będą nośniki fizyczne? Indierockowo-postpunkowy kolektyw z zimnofalowymi naleciałościami rozkręci stołeczny klub i dobrze wprawi zebranych w kolejny support oraz gwiazdę wieczoru. Zbierając dobre oceny w czeskiej i nawet szwedzkiej prasie, spodziewajmy się porządnego gigu. Przestery rozkręcone, chóralne śpiewy, dynamiczna perkusja oraz niemal taneczne klawisze. Brzmi bardzo zachęcająco.
Drab Majesty, Charnier i PAST wystąpią w Chmurach już 9 kwietnia. Bilety dostępne w cenie 25 złotych.
9 kwietnia 2016
Chmury
godzina: 20.00
bilety: 25 zł
EVENT: K L I K!
***
Wojciech Rembliński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.