poniedziałek, 12 października 2015

RECENZJA: Carisma - Vertigo



WYTWÓRNIA: Cómeme
WYDANE: 20 lipca 2015

Duet z Buenos Aires nie daje o sobie zapomnieć. Po bardzo fajnej epce Directamente, która ukazała się w ubiegłym roku, Carisma przygotowała kolejne wydawnictwo. 

Znowu krótkie, znowu w formie epki i kolejny raz wydane przez Cómeme, label Matiasa Aguayo. A co znajduje się na Vertigo i czy warto tego w ogóle słuchać?

Odpowiadając na drugie pytanie, da się słuchać i słuchać trzeba, jeśli się tylko lubi dzikie techno w stylu południowoamerykańskim. Carisma szczycą się setami na ulicach swojego Buenos Aires, uwielbiają tworzyć kawałki kipiące od erotyzmu i tanecznego transu.

Carolina Stegmayer i Ismael Pinkler musieli przebyć sporą drogę, aby znaleźć się w tym miejscu, w którym teraz są - jeden z najbardziej rozchwytywanych kolektywów producenckich z Ameryki Południowej, autorzy wielu remiksów i utworów do różnych kompilacji, w końcu kontrakt z Cómeme i sympatia Erola Alkana. To dużo, dlatego nad Carismą warto się pochylić, nawet jeśli ich wizja hedonistycznej elektroniki nie jest w jakimkolwiek stopniu innowacyjna.

Argentyńczycy opierają swoje kompozycje na dość płaskim brzmieniu, co można odbierać jako minus ich nagrań, ale taki to też styl. Nie ma nachodzących na siebie warstw, nie ma nagłych zwrotów akcji. Transowe techno, po prostu. A dodatkowo sporo latynoskich wpływów i odwołań do klubowych lat dziewięćdziesiątych, którymi Carisma witają się ze słuchaczami w otwierającym Vertigo „Fruta”. To spokojne nagranie i nijak pasujące do tego, do czego duet przyzwyczaił słuchaczy. Tantryczne powtórki, senna rytmika, ogólnie muzyczny dryf. Taki sam zabieg Carisma powtarzają przy „Conversacion Nocturna” i faktycznie tutaj dominuje ten nocny, melodyjny i niezobowiązujący akcent poważkowych sampli oraz sampli też wokalnych. 

Inaczej to wygląda w pozostałych kawałkach z Vertigo. Duenos De Este Instante udanie zamyka epkę, agresywnymi syntezatorami i chwytliwym bitem, ale wcześniej mamy Discoteca Profunda, najlepszą kompozycję Argentyńczyków na tym minialbumie, prawdziwy highlight do nocnego imprezowania na ulicach miasta, z wzorowym budowaniem napięcia, rozgrzewaniem atmosfery. Tu wręcz kipi od zabawy w południowym stylu, a Carisma zdają się mówić: Wpadajcie, w Buenos Aires zawsze tak imprezujemy. Elektroniczne, niewyżyte dzikusy, które wiedzą, co to taneczne techno. Nie gorzej jest też w utworze tytułowym, takim ukłonie w stronę disco lat osiemdziesiątych i synthpopowej gorączki. Taką muzykę elektroniczną, rozumianą w dość prosty, ale jednocześnie chwytliwy i taneczny sposób, prezentuje Carisma. Te motywy się sprawdzają, a duet z Argentyny wie, że dobra zabawa to dobra zabawa, a ona zawsze w cenie. Południowcy się przecież na tym znają. 

***

7

Piotr Strzemieczny

POLECAMY LEKTURĘ:
RECENZJA: Carisma - Directamente

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.