WYTWÓRNIA: Requiem Records
WYDANE: 28 lutego 2015
Zabawa dźwiękami, zabawa hałasem i ciszą jednocześnie. Nothing lekko zakłamuje obraz płyty, bo w żadnym wypadku nie jest to n-i-c. Wspólne wydawnictwo Rafała Gorzyckiego i Jonathana Dobie to kawał dobrej improwizacji. Utalentowany perkusista zdążył do tego jednak wszystkich przyzwyczaić.
W 2013 roku Rafał Gorzycki zapoczątkował wydawniczą serię, na którą za każdym razem zapraszał innego muzyka. Pierwszą część tryptyku - Therapy - współtworzył Kamil Pater, gitarzysta Contemporary Noise Quartet, także Quintet, ale także i Sextet, 1/4 kwartetu Kamiński Pater Urowski Gorzycki, również członek JAAA, którzy cały czas od kilku(nastu) miesięcy nagrywają swoją debiutancką płytę. Potem przyszedł czas na Experimental Psychology z Sebastianem Gruchotem, a zwieńczeniem tej minisagi jest Nothing, nagrane - ponownie - z gitarzystą. Tym razem Jonathanem Dobie.
Obaj nagrali naprawdę ciekawą płytę. Album mocno pokręcony, chaotyczny, nieprzewidywalny i wymagający skupienia, często budowany jedynie na prostych, pojedynczych, niedbale rzuconych frazach. Tu Rafał Gorzycki wybije rytm, tam Jonathan Dobie zapuści rwany riff, zrobi slide lub puści wymierające dźwięki. Tak jest już w otwierającym Nothing „Full of...”, gdzie to gitara właśnie tworzy charakter utworu. Te dźwięki przebijają ciszę, burzą ład, stanowią coś na miarę przerywników. To też bardzo mocne rozpoczęcie płyty, dynamiczne i ciekawe - sugerujące, że dalej będzie się działo. No i dzieje się.
Dzieje się i zmysłowo, kojąco, jak w „Ballad for Joanna”, gdzie Gorzycki - nie jest to ujmą - stanowi tło do delikatnej gry Dobiego na gitarze, która tak naprawdę wychodzi na pierwszy plan, rozrysowując prawdziwą aurę utworu - lekko tajemniczą, trochę posępną, ale wciągającą. Dzieje się też w „Super Looper”, o którym Rafał Gorzycki w fyhowych Czynnikach pierwszych mówił, że to hit i najbardziej entuzjastycznie odbierany kawałek z Nothing. Coś w tym jest i jest chyba wiele. Spokojne, tantryczne melodie wygrywane przez brytyjskiego gitarzystę, tribalowa perka Rafała, która wprowadza w stan lekkiego zahipnotyzowania, znowu ambientowe ciągi na gitarze, które... ciągną się i ciągną, i ciągną i ciągną, wkręcając słuchaczy w ten szamański stan, Coś jak new new age w jammującej odsłonie.
Dalej jest tylko lepiej. „Written and Directed by...” to, teoretycznie, gra duetu zupełnie obok siebie - Gorzycki swoje, Dobie swoje, jednak tak naprawdę w całości perkusja i gitara tworzą wspólną, ciekawą całość. Twór zawiły, na pierwszy rzut chaotyczny, ale jednocześnie spójny. Tak jest zresztą z całym Nothing, którego tytuł, na pierwszy rzut, oddaje idealnie stan wydawnictwa. Instrumentarium często gra obok siebie, jednak po wnikliwszym wsłuchaniu maluje obrazy pełne wyrazu, kompatybilne. Wciągające i budujące atmosferę, zahaczające o improwizację, ale będące jednocześnie wynikiem przemyślanej koncepcji. Takie płyty się ceni, bo są długowieczne. Temu duetowi udało się nagrać album wymagający, ładny i wielowarstwowy.
***
7
Bartosz Lachowicz
POLECAMY LEKTURĘ:
CZYNNIKI PIERWSZE: Gorzycki & Dobie - Nothing
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.